Pani Henryka miała wyjechać do córki do Niemiec. Kupiła bilet na busa, ale przed wyjazdem musiała zrobić test na Covid-19, bo za granicą trzeba potwierdzić, że nie jest się zakażonym. W środę (14 kwietnia) rano zgłosiła się więc w głogowskim szpitalu na komercyjne badanie, za które zapłaciła 150 zł. 77-latka czuła się świetnie, więc nie obawiała się problemów.
"A tu niespodzianka! Mój wynik wyszedł pozytywny" – opowiada pani Henryka.
Zrezygnowana kobieta wróciła do domu. Zdążyła otrzymać też wiadomość na telefon komórkowy, że jej dane, jako osoby zakażonej, trafiły do specjalnego systemu teleinformatycznego.
Córka pani Henryki poradziła jej, żeby wykonała test powtórnie w innym punkcie. Następnego dnia 77-latka wykonała drugi test w MCZ przy ul. Sportowej. Zapłaciła za niego 130 zł.
"Drugi test wyszedł ujemny. Zapytałam, czy ta informacja też trafi do tego samego centrum, z którego do mnie pisali i potwierdzili, że tak. W takim razie po niedzieli znowu się szykuję w drogę do Niemiec, do córki!" - zapowiada pani Henryka.
Jak to możliwe, że dwa testy dały dwa różne wyniki?
"Niestety, testy są wykonywane w bardzo wielu różnych laboratoriach, które mają różne wyposażenie i różne doświadczenie w wykonywaniu testów na koronawirusa" - mówił w jednym z wywiadów dr Paweł Grzesiowski.
Lekarze specjaliści są przekonani, że bardzo dużo zależy też od metody pobrania wymazu. Niezwykle ważne jest, żeby oprócz tylnej strony gardła, pobrać także wymaz z nosa. Wynik badania materiału wyłącznie z gardła może być niewiarygodny.
