Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Małecki: Śląsk ma moc, ale Wisła nie stoi na straconej pozycji

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
– Nie chcę się bawić w spekulacje, ale liczę, że jeszcze w tej rundzie zagram w wielu spotkaniach. Nie chcę stawiać sprawy kategorycznie, ale jeśli uda mi się być gotowym do gry na mecz z Sandecją Nowy Sącz na początku listopada, to będę w pełni zadowolony – mówi piłkarz Wisły Kraków Patryk Małecki, który ostatnio przeszedł zabieg kontuzjowanego kolana.

– Trudno zacząć naszą rozmowę inaczej niż od pytania o Pańskie zdrowie.
– Wszystko jest w porządku. Przeszedłem zabieg kontuzjowanego kolana, ale już rozpocząłem rehabilitację i liczę na szybki powrót do normalnych treningów i gry.

– Urazu nabawił się Pan w czasie meczu z Jagiellonią Białystok, czy kolano dawało znać o sobie już wcześniej?
– Podczas meczu. W trakcie gry, coś mi przeskoczyło w kolanie i nie tyle bolało, co przeszkadzało w bieganiu. Dzień po meczu wstałem i poczułem, że staw jest zablokowany. Niby nie było opuchlizny, ale wiedziałem, że coś jest nie tak. Po badaniach rezonansem wyszło, że pękła mi łąkotka. Trzeba ją było usunąć.

– Kontuzja nigdy nie przychodzi w dobrym momencie, ale teraz przytrafiła się Panu w szczególnej chwili, bo przed Wisłą trzy mecze z drużynami z czołówki. Pewnie żałuje Pan, że nie będzie mógł w nich zagrać.
– Na pewno, ale co zrobić… Inna sprawa, że żałowałbym tak samo, gdybym nie mógł zagrać w każdym innym meczu. Nieważne, czy to jest Legia, czy Piast, ja zawsze chcę grać. Takie jednak życie piłkarza, nie ma co się załamywać. Koncentruję się na pracy, żeby jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności.

– Na czym polega w tej chwili rehabilitacja? Musi Pan jeszcze oszczędzać kolano?
– Paradoksalnie nie do końca. Tylko dwa dni chodziłem o kulach. Od poniedziałku zaczęliśmy obciążać kolano. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Myślę, że w następnym tygodniu wejdziemy w jeszcze mocniejsze obciążenia. Jestem dobrej myśli, mam nadzieję, że szybko wrócę do gry.

– Planuje Pan dokładniej, kiedy to może nastąpić?
– Nie chcę się bawić w takie spekulacje, ale liczę, że jeszcze w tej rundzie zagram w wielu spotkaniach. Nie chcę stawiać sprawy kategorycznie, ale jeśli uda mi się być gotowym do gry na mecz z Sandecją Nowy Sącz na początku listopada, to będę w pełni zadowolony.

– Wychodził Pan we wszystkich ligowych meczach tego sezonu w podstawowym składzie Wisły. Jak Pan myśli, kto Pana zastąpi we Wrocławiu w spotkaniu ze Śląskiem?
– Trudno mi powiedzieć, jaki trener będzie miał plan na ten mecz. Mam jednak nadzieję, że bez względu na to, kto będzie za mnie grał, drużyna będzie wyglądała dobrze. Wszyscy zawodnicy ciężko trenują, każdy czeka na swoją szansę, a tak już jest w futbolu, że czasami nieszczęście jednego piłkarza, otwiera szansę przed innym. Chciałbym, żeby ktoś udanie mnie zastąpił, ale przede wszystkim chciałbym, żeby cała drużyna grała dobrze i zbierała punkty.

– Przed Wisłą teraz wspomniane spotkanie ze Śląskiem, który w tym sezonie szczególnie we Wrocławiu prezentuje się bardzo dobrze. Jakiego meczu Pan się spodziewa? Otwartego, czy raczej piłkarskich szachów?
– Nie sądzę, żeby Wisła zdecydowała się zagrać we Wrocławiu jakiś mega otwarty mecz. Zdajemy sobie doskonale sprawę, jakimi zawodnikami dysponuje Śląsk. Oni są teraz na fali, wygrywają mecze. U siebie pokonali Legię, Lecha. To wskazuje, że trzeba tam zagrać przede wszystkim mądrze. Jestem jednak przekonany, że trener Ramirez opracuje taki plan, który pozwoli nam we Wrocławiu zdobyć punkty, albo przynajmniej jeden. Na szczęście w drużynie mamy ogranych zawodników, więc z presją na pewno sobie poradzą.

– Trener Kiko Ramirez zdradził ostatnio, że przerwa na reprezentację posłużyła mu m.in. do tego, żeby wyrównać przygotowanie tych zawodników, którzy dołączyli do was później. Myśli Pan, że oni teraz dopiero pokażą pełnię swoich możliwości?
– Z tego, co wiem, to chłopaki ostatnio łatwo nie mieli. W pierwszym tygodniu po meczu z Jagiellonią trenowali bardzo ciężko. Podobnie było w tym. Jeśli trener widzi, że ci zawodnicy, którzy przyszli później, potrzebują więcej ciężkiej pracy, to trzeba wierzyć, że rzeczywiście to im pomoże. Oby byli w stu procentach gotowi i oby wnieśli do naszej gry jakość.

– Teraz Wisłę czeka mecz ze Śląskiem, ale kibice już ostrzą sobie apetyty na kolejne spotkanie, gdy do Krakowa przyjedzie Legia Warszawa. Ten temat pojawia się już w ogóle w waszej szatni?
– Nie, nikt na ten temat na razie nie rozmawia. Co prawda nie trenuję teraz z chłopakami, ale jestem praktycznie codziennie w Myślenicach, więc widzę, że wszyscy koncentrują się na meczu ze Śląskiem. To jest teraz temat numer jeden. Później przyjdzie pora na Legię.

– We Wrocławiu kluczem do wygranej będzie opanowanie środka pola? Śląsk ma bardzo mocną pomoc.
– Mają, mają moc… Jest tam paru naprawdę bardzo dobrych chłopaków. Pich, Kosecki, Vacek, Celeban w obronie, Robak w ataku – długo można wymieniać. Jak na polską ligę, mają bardzo mocny skład. Może nie zaczęli sezonu najlepiej, ale i tak dość szybko „odpalili”. Widać u nich dużą swobodę w grze, mogą się podobać. Spodziewam się bardzo ciężkiego meczu, ale Wisła nie stoi na straconej pozycji. Myślę, że kibiców czeka przede wszystkim bardzo dobry mecz, a ja mocno wierzę, że chłopaki nie wrócą do Krakowa z pustymi rękoma. Dość dawno nie zapunktowaliśmy we Wrocławiu, więc pora to zmienić. Punkty nam są bardzo potrzebne, bo przewaga nad dolną ósemką nie jest wcale duża. Tym bardziej szkoda, że nie wygraliśmy z Jagiellonią, od której moim zdaniem byliśmy zdecydowanie lepsi. Zabrakło tylko skuteczności. Trzeba wierzyć, że drużyna odrobi to we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska