- Nadleśnictwo tuż przed sezonem letnim zostało ubezwłasnowolnione. Mieliśmy otrzymać środki na sprzątanie rezerwatów, a nie mamy nic. Jest gorzej niż tragicznie. Od 1994 roku do ubiegłego roku system opieki nad rezerwatami funkcjonował bardzo dobrze. To w tym roku załamał się i nie wiadomo, skąd wziąć środki na posprzątanie, remonty bieżące i zatrudnienie personelu do sprzedawania biletów - mówi nadleśniczy Olaf Dobrowolski.
Do 2008 roku nadleśnictwo utrzymywało rezerwaty z wpływów za sprzedane bilety Potem rezerwatami zaczęła się opiekować Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie. To tam przekazywane są pieniądze, które trafiają do centrali w Warszawie. Budżet centralny zaś wypłaca dotacje regionom. W tym roku nie ma szans na otrzymanie dotacji .
Koszt utrzymania rezerwatów wynosi około 60 tys. zł rocznie, a wpływy z biletów sięgają około 250 tys. zł - też rocznie. - W ubiegłym roku przekazaliśmy nadleśnictwu 60 tysięcy złotych na bieżące utrzymanie rezerwatów. W tym roku, za sprawą obcięcia środków budżetowych, takich pieniędzy nie mamy. Występowaliśmy o nie do Warszawy, sugerując jak najpilniejsze rozwiązania tej kwestii. Cisza. Dzisiaj nawet części złotówki z wpływów za bilety nie można zachować na bieżące utrzymywanie rezerwatów przyrody - mówi z nutą goryczy Jerzy Wertz, szef Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie.
RDOŚ zadecydowała, że w tym roku nie będzie więc sprzedawać biletów wstępu do rezerwatów, a co za tym idzie - nie będzie za co ich utrzymywać.
- Kosz pełen śmieci i leżąca tablica informacyjna nie najlepiej świadczą o przygotowaniu do sezonu - mówią napotkani na szlaku turyści z Zabrza. - Turyści najczęściej mają pretensje o kosze pełne śmieci i zepsute ławeczki. Narzekają także na drogę dojazdową, bo po deszczu robią się olbrzymie kałuże - mówi Filip Ikoniak, który mieszka tuż przy drodze do Białej Wody.
Co stanie się ze śmieciami pozostawionymi w czasie długiego weekendu? Dyrektor Wertz liczy na to, że nadleśniczy Dobrowolski podejmie skuteczne działania w sprawie posprzątania rezerwatów po weekendowych turystach.
- Umowa z nadleśnictwem nie jest jeszcze podpisana. Będziemy musieli, oczywiście kosztem innych zadań, w końcu jakieś pieniądze na to wygospodarować i ustalić z nadleśnictwem, by nadal wykonywało prace porządkowe - zaznacza.
Kosztem czego to się stanie? - RDOŚ może mieć spory problem ze znalezieniem rozwiązaniem tej kwestii.