Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Telega maluje akwarele, biega na nartach, wędkuje

Marek Podraza
Tydzień temu w Galerii Sztuki "Dwór Karwacjanów" w sali im. ks. Bronisława Świeykowskiego odbył się XXXI Salon Gorlicki - doroczna prezentacja twórczości gorlickiego środowiska plastycznego, podczas której przyznano doroczną nagrodę artystyczną burmistrza miasta Gorlice im. Alfreda Długosza.

Otrzymał ją w tym roku malarz Piotr Telega uprawiający rysunek i akwarelę, a na co dzień uczący… wychowania fizycznego w Miejskim Zespole Szkół nr 5 w Gorlicach. Podczas wystawy nie ukrywał zaskoczenia z otrzymanej nagrody, chociaż nie była to już jego pierwsza nagroda główna salonu. Otrzymał ją już po raz trzeci.

- To nasz niezwykły i skromny artysta, który co roku zgłasza swoje prace. Są one wyjątkowe i rewelacyjne. Bardzo zdolny i utalentowany. Namawiam go od lat, aby zrobił wystawę swoich prac, bo pewno ma ich wiele. Uprawia rysunki oraz akwarelę - mówi o malarzu Zdzisław Tohl, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów, który wie o gorlickich artystycznych duszach prawie wszystko.

Piotr Telega swoje pierwsze rysunki malował jak większość z nas. Na zajęciach plastycznych w szkole podstawowej. - Chodziłem do podstawówki w Miejskim Zespole Szkół nr 3 w Gorlicach. Plastyki uczyła mnie pani Orchel, nie pamiętam, jak miała na imię, i tam stawiałem swoje pierwsze plastyczne kroki. Nie było to nic specjalnego. Robiłem to, co wszystkie dzieci. Czy to, co namalowałem lub narysowałem, było ładne? Nie pamiętam. Na pewno artystyczne geny odziedziczyłem po tacie, który malował olejami. Przyglądałem się jego pracom, pytałem, co maluje i pamiętam, że wisiały w naszym domu akwarele Stanisława Hübnera i one też miały wpływ na moją pasję. Myślę nawet, że znaczący - opowiada nam o początkach swojej przygody z rysunkami.

Jego przygoda z plastyką zakończyła się na etapie szkoły podstawowej. Ucząc się dalej w gorlickim Kromerze na kierunku biologiczno-chemicznym, nie miał już styczności z tym przedmiotem, ale coś zawsze ciągnęło go do obrazów.

- Geny dawały się we znaki cały czas. Tak na poważnie o malowaniu pomyślałem dopiero w Studium Nauczycielskim w Nowym Sączu. Mieliśmy zajęcia z profesorem Stanisławem Szafranem. Brał nas do galerii sztuki i tak jakoś się to zaczęło chyba w roku 1988. Zacząłem malować najpierw olejami podobnie jak mój tato, a później akwarelą, głównie pejzaże nasze gorlickie, bo to miałem pod ręką. Niektóre były lepsze, niektóre gorsze. Nie ukrywam, że część kartonów lądowała od razu w koszu, a wiele swoich prac rozdałem znajomym - opowiada nasz artysta.

Po raz pierwszy wystawił swoje obrazy w 2005 roku w Salonie Gorlickim i to przez zupełny przypadek. - Namówiła mnie do tego Magda Zalesko, była uczennica naszej szkoły, a teraz to już kierownik administracji Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów. Pomyślałem sobie - spróbuję. Były to osiedlowe pejzaże Glinika, bo tam mieszkałem i od tej pory wystawiam swoje prace co roku - mówi dalej.

Dwa lata później otrzymał nagrodę główną za dwie akwarele przedstawiające widok z okna w jego pokoju. - Wystawiało wówczas ponad 60 artystów. Było to dla mnie zupełne zaskoczenie. W 2009 wpadła po raz drugi nagroda główna i teraz ta trzecia. Miałem też dwa wyróżnienia. Czy moje prace są dobre, nie wiem. Ale skoro się podobają ludziom, a zwłaszcza komisji, to chyba są. Cały mój warsztat malarski jest w pokoju. Maluję prawie codziennie. Jest to piękna chwila odpoczynku i odskocznia od codziennej rzeczywistości - opowiada dalej.

Podkreśla, że nie zawsze wychodzi to, co się zaplanuje, nieraz efekt prac różni się od zamysłu. - Pamiętam, jak raz chciałem namalować domek nad Klimkówką, a wyszedł mi cmentarz. Tak też się zdarza. Przy jednej akwareli spędzam godzinę, najdłużej dwie, a niektóre powstają w dziesięć minut. Nieraz trzeba trochę zepsuć, żeby wyszło coś dobrego - mówi z uśmiechem.

Niewątpliwie jest chyba jednym z niewielu wuefistów w Polsce, którzy mają taką pasję. Barbara Kuk, dyrektor Miejskiego Zespołu Szkół nr 5, podkreśla, że to wyjątkowy nauczyciel z podejściem do dzieci i zaangażowany w swoją pracę.

- Cieszymy się, że po raz kolejny otrzymał nagrodę i jako nauczyciel rozsławia naszą szkołę. Pan Piotr ma w sobie duszę artysty, a każdy artysta jest wrażliwym człowiekiem i to pomaga nam w naszej pracy pedagogicznej. To niejedyny nasz artysta. Mamy bowiem jeszcze nauczycielkę w klasach I -III, która również maluje, ale nie wystawia swoich prac, a moją kancelarię zdobią prace naszego ucznia, który również pięknie maluje - mówi Barbara Kuk.

Malarstwo nie jest jedyną pasją laureata dorocznej nagrody artystycznej im. Alfreda Długosza. Lubi też powędkować, pobiegać na nartach biegowych, jest wykwalifikowanym instruktorem właśnie narciarstwa biegowego, trenował też piłkę nożną.

- Wędkarstwo i narciarstwo biegowe to kolejne moje pasje i jakoś udaje się je połączyć z malarstwem, bo dają mi nowe pomysły do malowania. Czy malarstwo pomaga mi w pracy w szkole? Jakoś nie zastanawiałem się nad tym, na pewno nie utrudnia. Cieszę, się że rodzina przychylnie patrzy na moją pasję. Trochę kontynuuje ją syn Michał, ale w zupełnie innym kierunku artystycznym. Na co wydam nagrodę? Jeszcze nie wiem. To piękny prezent na święta i miłe docenienie mojej pasji, za którą serdecznie dziękuję - dodaje.

Dotychczas nie miał większych wystaw. Jedyną zorganizował w bibliotece w Bieczu. Planuje jednak w przyszłości zebrać swoje prace, które zdobią ściany jego domu i wystawić je w Gorlicach. Trzy swoje akwarele, które przygotował na wystawę, budzą podziw. Możemy je zobaczyć w Galerii Sztuki "Dwór Karwacjanów" do 31 grudnia.

Jak podkreśla, malowanie akwarelami nie jest wcale takie łatwe. Technika ta polega bowiem na malowaniu rozcieńczonymi w wodzie pigmentami na porowatym papierze, który szybko wchłania wodę. Rozcieńczone pigmenty nie pokrywają całkowicie faktury papieru, lecz pozostawiają ją dobrze widoczną. Z tego względu na efekt końcowy bardzo duży wpływ ma barwa i faktura samego papieru. To wprawdzie jedna z tańszych technik malarskich, ale bardzo trudnych.

- Nie ma w niej prawie żadnej możliwości dokonywania poprawek i retuszy. W szczególności nie można usunąć namalowanego fragmentu, a jedynie przerobić go, i to też w niewielkim stopniu. Nie możemy też odłożyć pracy na później, czy też na inny dzień. Trzeba ją po prostu skończyć i dobrze przemyśleć, co chce się namalować - mówi Piotr Telega.

Nie można też tutaj stosować techniki krycia farbą. Również nakładanie jasnych kolorów na ciemniejsze nie rozjaśnia ich, a jedynie zmienia odcień. Doskonale pamiętamy o tym właśnie z zajęć plastycznych, bo każdy z nas miał styczność z akwarelami w szkole podstawowej. Artyści uprawiający akwarele podkreślają, że to farba wodna, która ma więcej możliwości niż olej, a jednocześnie można nią osiągnąć dokładnie ten sam albo nawet lepszy efekt, a cały diabeł tkwi w warsztacie każdego malarza - akwarelisty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska