Zbigniew Janeczek, burmistrz Piwnicznej-Zdroju oraz jego zastępca Mariusz Lis pozwali gminną radną Kazimierę Sikorską za naruszenie ich dóbr osobistych. Przed sądem domagali się przeprosin w miesięczniku „Znad Popradu” oraz po 20 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie ich dobrego imienia, czci i poniżenia w oczach opinii publicznej.
Sąd oddalił powództwo i postanowił, że burmistrzowie mają solidarnie pokryć koszty adwokata - 3 707 zł, którego radna zatrudniła do swojej obrony.
Pytała o „język nienawiści”
Pozew Janeczka i Lisa był odpowiedzią na artykuł autorstwa radnej, który ukazał się w styczniu 2016 r. w miesięczniku „Znad Popradu”. Sikorska zatytułowała go „Zaszczyt nakłada ciężar”.
- Burmistrz publicznie, podczas sesji, zarzucił mi, że moje interpelacje zawierają język nienawiści i insynuacje - przypomina Sikorska. - W artykule pytałam, czy rzeczywiście tak jest, przybliżając mieszkańcom nurtujące mnie kwestie.
Radna w wytknęła władzy podejmowanie decyzji w „zaciszu gabinetu” odwołując się do decyzji o wyremontowaniu drogi m.in. w Majerzu. Skrytykowała sposób, w jaki przekazano drewno z gminnego lasu. Odniosła się do wysokich kosztów dożynek, które nie były planowane w budżecie oraz zatrudnienia nowej kancelarii prawniczej. Jej obiekcje wywołały dodatkowe koszty budowy hali sportowej oraz ogromne wydatki na imprezę z okazji jej otwarcia.
- Radna stawiała pytania , czy to co napisze, to „język nienawiści” - stwierdził sędzia Paweł Poręba. - Nawet jeśli w jej artykule doszukamy się krytyki, to miała ona odzwierciedlenie w faktach i ówczesnej wiedzy radnej.
Wrażliwy burmistrz
Sąd uznał, że zarówno Janeczek, jak i Lis, przyczynili się do powstania artykułu radnej, odpowiadając nierzetelnie na jej interpelacje.
- Radna pytając o budowę przedszkola, które było jedną z obietnic wyborczych, stwierdziła, że „budżet został skonsumowany, a teraz tylko zostało siedzieć i brać pieniądze”. Czemu ta interpelacja nie była przyczyną pozwu? - zastanawiał się sędzia. - Burmistrz uznał, że ta interpelacja zawiera słowa uznane za obraźliwe i nie życzy sobie, żeby taki język był używany. Pan Janeczk jawi się jako osoba bardzo wrażliwa.
Zobacz, jak wyglądał Nowy Sącz przed laty [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Sędzia zgodził się z opinią radnej Sikorskiej, że burmistrz i jego zastępca, z zawodu nauczyciele, przyjęli taką postawę w zarządzaniu gminą. Rację mają oni - nauczyciele i pouczają tych, którzy się z nimi nie zgadzają. - Ten kto ma władzę, ma rację. Tak nie może być. Władza musi być kontrolowana - argumentował oddalenie powództwa sędzia. - Swoboda wypowiedzi i możliwość krytykowania to fundament demokracji. Burmistrzowie muszą mieć tzw. „grubą skórę” i świadomość, że sprawowanie tych funkcji nie jest łatwe i przyjemne.
Sąd zauważył też paradoks sytuacji. Osoba, która sprawuje urząd pierwszą kadencję, obraża się na osobę, która ma większe doświadczenie. Zdaniem wymiaru sprawiedliwości, burmistrz powinien z tego korzystać, a nie pozywać do sądu.
Wyrok nie jest prawomocny. Zbigniew Janeczek i Mariusz Lis nie pojawili się w sądzie na jego odczytaniu. Pełnomocnik burmistrza i jego zastępcy nie wyklucza apelacji. Z decyzją czeka do otrzymania pisemnego uzasadnienia wyroku.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowskaWIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 19. "Szpery"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto