Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plądrowali sklepy i mieszkania, szukając jedzenia i wódki

Andrzej Ćmiech
Przed 100 laty, w niedzielę 15 listopada 1914 r. do Gorlic wkroczyły wojska rosyjskie, rozpoczynając bez mała półroczną okupację miasta. Wydarzenie to było tak znaczące, że utrwalili je wszyscy gorliccy pamiętnikarze tamtego czasu, mając zapewne w pamięci wizyty wojsk rosyjskich w Gorlicach w XVIII wieku. Ale nim to nastąpiło - jak podaje w swym pamiętniku Jan Benisz - w dniu 10 listopada 1914 r. nastąpiła ewakuacja gorlickich władz miejskich i powiatowych oraz ludności miasta.

W mieście pozostało około 1000 mieszkańców, a z urzędów tylko żandarmeria, która opuściła miasto dopiero 14 listopada 1914 r. przed południem wraz z wycofującym się wojskiem. Jej miejsce zajęła utworzona naprędce straż obywatelska, która podlegała bezpośrednio pozostałemu w mieście burmistrzowi ks. Bronisławowi Świeykowskiemu. Straż ta - jak podaje Władysław Kijowski w "Pamiętniku inspektora policji w Gorlicach (1914-1915)" - zaraz po wyjściu z miasta żandarmerii "przed południem pochwyciła rabujących mieszkania żołnierzy austriackich: Mikołaja Wyrostnika z 58. pp i Iwana Pustego z 95. pp, ale z braku jakiejkolwiek władzy wojskowej puszczono ich wolno". Była to zapowiedź tego, co może się dziać już wkrótce w mieście.

Przed południem ostatni patrol austriacki opuszczający Gorlice wysadził most na rzece Ropie. Wybuch był tak silny, że "w kościele wszystkie okna i witraże powylatywały". Opisując ten dzień, pamiętnikarze podkreślają ogólny bezwład i panikę widoczną nawet przy ewakuacji wojska, które pozostawiło w koszarach "mnóstwo broni i materiału wojennego" oraz przygnębienie, jakie zapanowało w mieście. Ksiądz Bronisław Świeykowski w swym pamiętniku "Z dni grozy w Gorlicach" o tej chwili napisał wprost: "Nikt, kto nie przeżył tego, wyobrazić sobie nawet w przybliżeniu nie potrafi tych uczuć bólu, goryczy i żalu, jakie mną, a wierzę i wszystkimi w mieście pozostałymi ogarnęły w tym dniu, gdyśmy ujrzeli się w mieście sami, bez starostwa, bez sądu, bez wojska i żandarmerii".

Wszyscy pozostający w mieście ze zdenerwowaniem oczekiwali nadejścia Rosjan. 15 listopada 1914 r. około godz. 9 przybył do Gorlic pierwszy rozpoznawczy patrol rosyjski składający się z czterech Kozaków. Natknął się on na patrol austriacki z Grybowa przebywający tymczasowo w mieście i doszło do wymiany ognia na ulicy 3 Maja. Jednak obyło się bez ofiar. Drugi patrol rosyjski zjawił się około południa i jak podaje Władysław Kijowski: "wdał się z ludnością w rozmowę, z której dowiedziano się, że są oni (Kozacy - przyp. red.) narodowości polskiej. Opowiadali oni, że Polaków wszędzie naprzód wysyłają. Patrol ten przejechał przez Gorlice i wracał przez Magdalenę i ulicą Stróżowską, zatrzymując się dłużej na tak zwanej Boszomowej Górce (obecny cmentarz wojskowy - przyp. red.).

Później przybyło do Gorlic więcej kawalerii rosyjskiej, a wreszcie i piechota". Inaczej zapamiętał moment wkroczenia Rosjan do Gorlic ówczesny uczeń Gimnazjum im. Franciszka Józefa w Gorlicach i późniejszy nauczyciel Jan Sikorski, który w swym pamiętniku pt. "Moje wspomnienia z lat młodzieńczych" zapisał: "Od godziny 11-13 jechały patrole kozackie i wojska konne, które swą postawą i umiejętnością jazdy wzbudzały ogólny podziw. Lecz po wkroczeniu do miasta żołnierze zaczęli hulać. Najpierw wstąpili do propinacji (sklepu monopolowego) w rynku, a dobrawszy się do wódki i spirytusu, zalewali sobie pały. Jeden z nich włożywszy głowę do wielkiej beczki, pił z niej wprost. Zgięty w pasie we dwoje nie mógł się później wyprostować i tak ze spuszczoną do beczki głową został, na miejscu wyzionąwszy ducha. Kiedy oficerowie dowiedzieli się o tym, kazali wylać na rynek wszystek alkohol. Żołnierze jednak nie dali za wygraną, nadstawiali menażki, kociołki i flaszki, i łapczywie chwytali z rynsztoka napój rozweselający.

O wydarzeniu tym pisze również Władysław Kijowski: "Odbywa się rekwizycja i niszczenie spirytusu. Gubernator, Szadancew i ja z żołnierzami udajemy się do głównego składu spirytusu, tu dowiadujemy się, że skład rozbito w nocy i częściowo zrabowano. Wielkie beczki ze spirytusem i wódkami wytoczono, stoczono je nad rzekę i wypuszczono spirytus do rzeki, flaszki koniaków i rozsodlisów rozbijano na rynku, jakąś część spirytusu oddano do szpitala i tak zniszczyli czortowską wodę".

"Wkraczających żołnierzy - pisze Jan Sikorski - ludzie w wielu wypadkach chcieli przyjąć gościnnie, ale wielka zachłanność i skłonność do rabunków wnet zniechęciła ich do przybyszów. Przyszli też goście do nas. Akurat kończył się piec chleb. Przybysze z daleka poczuli ten zapach i dalej się do pieca dobierać. Matka wyjmuje jeden chleb i daje przybyłemu, a ten jak nie skoczy do sieni, łapie widły i chce matkę przebić krzycząc: Ty chaziajka dawaj wsio. Nie pomogły żadne prośby ani tłumaczenia, zabrał wszystek chleb i kwita".

Również ówczesny burmistrz Gorlic ks. Bronisław Świeykowski podkreśla w swym pamiętniku rewindykacyjną postawę wkraczających do miasta Rosjan: "O godz. 3 po południu wjeżdża wojsko rosyjskie do miasta. Dwóch kozaków z oficerem zatrzymuje się przed budynkiem Magistratu. Oficer wchodzi do mego biura i rozkazuje: Na jutro rano dla wojska: 40 pudów mąki albo 1000 bochenków chleba, 40 pudów cukru, kilka pudów herbaty i ani pudu nie śmie brakować". Oficerem tym był pierwszy rosyjski komendant Gorlic, rodem z Besarabii sztabskapitan Czakir, o którym Władysław Kijowski napisał krótko: "dość znośny człowiek, młody, lubił się bawić i pić".

Pierwsza noc po wejściu Rosjan była koszmarem. Moskale plądrowali sklepy i mieszkania prywatne w poszukiwaniu wódki i jedzenia, a wszystko to pod pretekstem poszukiwania żołnierzy austriackich. Obrabowano doszczętnie składnicę kółka rolniczego w Gorlicach, skąd zrabowano nawet świece kościelne. Nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. Pierwszą ofiarą śmiertelną rabunków rosyjskich był Żyd Simche Weinfeld zamordowany w swoim mieszkaniu przy ulicy Podkościelnej.

Przeżyta pierwsza okupacyjna noc tworzyła wśród mieszkańców Gorlic nastrój niepokoju, niepewności, lęku i grozy o siebie i najbliższych, ale to co najgorsze miało dopiero nadejść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska