Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatkowe wnyki ministra Rostowskiego

Daniel Szafruga
archiwum
Ministrowie finansów mają jedną wspólną cechę: uważają, że płacimy za mało podatków i tylko kombinujemy, jak oszwabić państwo. Tak samo jest z Jackiem Rostowskim, który ma dowód na nasze niecne uczynki. Doliczył się bowiem, że brakuje mu 25 mld zł. Dlatego zamierza łupić skórę z wszystkich: oszustów, jak i tych, którzy pracują i płacą podatki. By ich złapać, rozstawia podatkowe wnyki.

Akcja ma kryptonim "klauzula obejścia". Dotąd ulgi podatkowe zapisane w ustawach były dla nas - podatników, teraz mają z nich korzystać urzędnicy fiskusa, aby karać tych, którzy z możliwości zapłacenia niższego podatku ośmielą się skorzystać. Jeżeli fiskus uzna, że dana transakcja została zawarta tylko po to, by zapłacić niższy podatek (nawet jeżeli operacja jest legalna), to będzie mógł ją zakwestionować i nałożyć karę. Może więc odmawiać wszystkim stosowania wszelkich ulg, bo te prowadzą przecież do zmniejszenia podatku.

Teoretycznie drżeć powinni właściciele firm, chcący wykorzystać istniejące przepisy. Problem w tym, że nasze prawo podatkowe podlega zmiennej interpretacji, zależnie od potrzeb budżetu. Istnieje więc możliwość, że owa klauzula może za jakiś czas dotyczyć każdego z nas. Jeżeli dziecku podarujesz mieszkanie, auto, może to być uznane, za nielegalne działanie "mające na celu uszczuplenie należności skarbu państwa". Bo dzieciak nie zapłaci od darowizny podatku. A przecież zamiast darować, mogłeś mu sprzedać. A wtedy podatek by zapłacił.

Kolejnym sposobem na załatanie budżetowej dziury jest wprowadzenie wspólnej odpowiedzialności podatkowej nabywcy i sprzedawcy za uiszczenie VAT przy transakcjach paliwami, złotem i wyrobami stalowymi. Kupujący będzie musiał zapłacić VAT za sprzedającego, gdy ten go nie odprowadził. Pomyślisz: "a co to mnie obchodzi", przecież to dotyczy firm. Na pewno? Załóżmy, że budując, remontując dom, kupisz rury albo zatankujesz paliwo. Jeżeli okaże się, że któryś z łańcuszka dostawców nie zapłacił VAT, będziesz musiał to zrobić za niego. Ministerstwo Finansów zaprzecza takiej interpretacji, ale jaką mamy pewność, że za roku nie zmieni zdania, jeżeli będzie brakowało paru miliardów złotych?

By nikt z sieci nie umknął, minister finansów chce dać urzędnikom fiskusa prawo do sprawdzania naszych mieszkań, domów, piwnic i garaży. Oczywiście za naszą zgodą. Ale jak ktoś nie pozwoli im zajrzeć do swojej szafy - zostanie ukarany. Obecnie kontrolerzy mogą wejść do naszych mieszkań tylko, by sprawdzić prawidłowość rozliczenia ulg podatkowych związanych z wydatkami na cele mieszkaniowe. Teraz będą mogli pod jakimkolwiek pretekstem. Sprawdzą, jakim autem jeździmy, czy nasze mieszkanie nie ma znamion lokalu luksusowego, co mamy w lodówce, i wyliczą, czy nas na to stać.

Oprócz zakładania podatkowych wnyków, minister ściąga ze ściany strzelbę na tych, którzy ośmielą się wystąpić o zwrot podatku. Takie indywidua będą mogli do woli gnębić niezapowiedzianymi kontrolami inspektorzy skarbówki.

Nie urodziłem się wczoraj, wiem, że wiele firm wykorzystuje luki w prawie, by płacić niższe podatki lub w ogóle. Trudno im się dziwić, jeżeli prawo na to pozwala. Ale dotąd nikt nie karał za jego przestrzeganie. Politykom nie spieszy się do poprawiania ustawowych bubli, załatania luk prawnych. Łatwiej rozpocząć polowanie z nagonką.

Tyle że jeżeli minister Rostowski zrealizuje swoje plany, to dla nas bezpieczniej będzie pracować na czarno i prowadzić firmy w szarej strefie. Nawet jak złapią i ukarzą, to i tak wyjdziemy na swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska