- Zostałam oskarżona o morderstwo, z którym nie miałam nic wspólnego - takie były ostatnie słowa Renaty N. tuż przed wczorajszym ogłoszeniem wyroku.
Sąd drugiej instancji nie miał jednak wątpliwości, co do winy kobiety. Wyrok apelacji potwierdził ustalenia krakowskiego sądu okręgowego i podtrzymał karę 12 lat więzienia dla Renaty N. W stosunku do jej kochanka wyrok został jednak obniżony z 3 do 2 lat więzienia. Mężczyzna m.in. pomagał kobiecie w wywiezieniu zwłok jej męża z mieszkania. W związku z tym, że Artur B. spędził w areszcie ok. 2 lat, sąd zaliczył ten okres izolacji na poczet kary. Oznacza to, że mężczyzna nie będzie musiał iść do więzienia.
Podczas wczorajszych mów końcowych obrońcy kochanków próbowali przekonać sąd, że winę za śmierć Tomasza N. ponosi nieżyjący już Mariusz B. Mężczyzna ten, według prokuratury był współsprawcą morderstwa. Sąd uznał jednak, że nie ma wątpliwości co do tego, że zabójstwo zaplanowała i przeprowadziła Renata N. Wyrok jest prawomocny.
Do zabójstwa doszło w listopadzie 2006 roku. Zwłoki mężczyzny w zaroślach obok cmentarza w Batowicach w Krakowie znalazł przypadkowy przechodzień.
Tomasz N. nie miał zewnętrznych obrażeń ciała, które wyraźnie sugerowałyby przyczynę śmierci. Wszystko wskazywało na to, że 46-letni mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych. W związku z tym śledztwo zostało umorzone. Po kilku latach sprawą zajęli się funkcjonariusze Archiwum X. Policjantów ze specjalnej komórki rozwiązującej skomplikowane, niewyjaśnione zbrodnie zainteresował jeden szczegół w sprawie „naturalnej” śmierci Tomasza N.
- Nasze wątpliwości wzbudziły między innymi buty ofiary. Ich podeszwy były czyste, mimo że wokół miejsca, w którym go znaleziono, była ziemia, która lepiła się do butów. Oznaczało to, że ktoś musiał go tam przenieść - mówił już po wznowieniu śledztwa policjant operacyjny z grupy „Archiwum X”.
W postępowaniu przed sądem ustalono, że Renata N. rozmawiała o pozbyciu się męża z Mariuszem B. Kobieta wahała się jednak: wiedziała, że po śmierci męża majątek odziedziczyłaby matka mężczyzny.
Matka Tomasza N. jednak nieoczekiwanie zmarła. Wtedy Renata N. podjęła decyzję o uśmierceniu małżonka. W przewiezieniu ciała i innych sprawach związanych z zabójstwem pomógł jej kochanek Artur B.
Według ustaleń prokuratury oskarżeni podali ofierze środek, który spowodował upośledzenie ośrodkowego układu nerwowego, śpiączkę, a w konsekwencji śmierć. Trucizna była częściowo podawana przez smoczek, ponieważ mężczyzna nie był w stanie pić o własnych siłach. Następnie aby odsunąć od siebie podejrzenia, kochankowie porzucili ciało ofiary w okolicy cmentarza w Batowicach w Krakowie.
WIDEO: Prognoza pogody od 20 do 21 maja
Źródło: vivi24
Follow https://twitter.com/dziennipolski