Styczeń
Pierwsze godziny nowego roku przeżyliśmy w szampańskich nastrojach. Na Równi Krupowej w Zakopanem odbył się wielki koncert sylwestrowy. Przed imprezą zorganizowaną przez TVP, wiele osób miało sporo obaw o bezpieczeństwo i komunikacyjny paraliż miasta. Ostatecznie okazało się, że żaden z czarnych scenariuszy się nie spełnił.
Później jednak zrobiło się mniej przyjemnie. Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski z początkiem roku rozpoczął szukanie „kreta” w swoich szeregach, czyli pracownika parku, który słał na niego donosy do prokuratury. Gdy w końcu „kret” wpadł, dyrektor poczuł się bardzo zmęczony. By zregenerować siły zapakował więc 1/3 swojej załogi do luksusowego autokaru i razem z nimi pojechał w... Alpy. Tam odbywało się szkolenie, za które oczywiście zapłacili podatnicy.
Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie pojawił się temat reaktywacji stoku na Nosalu. Co z tego wynikło? Mniej niż zero, bo do dziś stok jak stał zamknięty, tak stoi.
Jako że w styczniu góry nawiedziły ogromne mrozy (za ich przyczyną w Chabówce zmarły dwie osoby - na zdjęciu), górale ostro palili w piecach i pod Tatrami znów pojawił się gęsty jak śmietana smog. Ekolodzy trąbili o nim na prawo i lewo, co mocno zdenerwowało burmistrza Suchej Beskidzkiej. Stanisław Lichosyt zapowiedział więc, że każdego kto powie, iż w jego mieście jest brudne powietrze... pozwie do sądu.
W ramach „wiadomości biznesowych” warto przypomnieć, że w styczniu część upadających supermarketów „Alma” kupił nowotarski biznesmen Tomasz Żarnecki. Efekt? Delikatesy i tak upadły, ale ponoć sam przedsiębiorca na transakcji zarobił.
Luty
W tym miesiącu najbardziej zapracowani byli zakopiańscy listonosze. Pomiędzy miejscowym magistratem, starostwem i siedzibą Polskich Kolei Linowych wymieniono ważną korespondencję.
Samorządowcy zaproponowali listownie, że odkupią kolejki górskie. Odpowiedź z PKL przyszła priorytetem. Brzmiała: „oferty nie przyjmiemy”.
Chwile później wszyscy mówili już jednak o szerzącym się w Zakopanem nacjonalizmie. Wszystko przez to, że na Krupówkach „w zęby” dostało dwóch Ukraińców. Ich prześladowcom nie podobało się, że mówią „po wschodniemu”. Niestety, za tamto zdarzenie nikt nie usłyszał do dziś wyroku.
Do sądu musiała chodzić za to burmistrz Rabki - Ewa Przybyło. Ta bowiem w lutym została skazana (wówczas jeszcze nieprawomocnie) za opóźnienie w przekazywaniu mieszkańcom ważnych informacji.
Oprócz tego w lutym żyliśmy też galopującymi cenami paliwa na stacjach w regionie, pomysłowi na sprowadzenie żubrów w Gorce oraz inicjatywie stworzenia Szybkiej Kolei Regionalnej (zapowiadano, że ruszy w grudniu 2017 roku).
Do ogólnopolskich mediów koniec końcem i tak z Podhala przebił się jednak temat polityczny. Otóż okazało się, że nie wszyscy dudziarze (górale grający na dudach) chcieli bowiem, by na ich koncert przyjechał prezydent Andrzej Duda (na zdjęciu).
Marzec
W ruch poszły siekiery, piły i koparki. Za sprawą tzw. „Lex Szyszko”, czyli prawa pozwalającego wycinać drzewa z prywatnych działek, Zakopane, Nowy Targ i okoliczne wsie straciły tysiące drzew (na zdjęciu).
W marcu trwały też inne „prace porządkowe”. W Zakopanem spłonęło bowiem kilka zabytkowych pustostanów, na miejscu których mają ponoć urosnąć nowe apartamentowce.
Inny sposób na zarobek z „palenia” znalazła natomiast rodzina z Białego Dunajca. W marcu antyterroryści znaleźli w jej gospodarstwie ogromną plantację marihuany (górale dodatkowo oszukiwali też na drogich SMS-ach).
Pod koniec miesiąca nagła odwilż przyniosła na Podhale wczesną wiosnę.
Nic dziwnego, że burmistrz Nowego Targu tak się rozmarzył, iż zapowiedział, że do grudnia miasto zbuduje nową obwodnicę na Berekach. Dziś już wiemy, że nie wbito tam nawet jednej łopaty. A wbić ich trzeba sporo.
No i finał tragicznej historii. W marcu zapadł wreszcie ostateczny wyrok dla mordercy Andrzeja Krzysztofiaka z Nowego Targu. Bandzior z Rabki-Zdroju ma spędzić 25 lat za kratkami.
Kwiecień
Choć ta informacja pojawiła się 1 kwietnia, nie była wcale (niestety) żartem. W ten dzień wspomniany już Tomasz Żarnecki ogłosił, że przejął dworzec PKS w Zakopanem i autobusy muszą z obiektu wyjechać. Niestety, obietnica nie była rzucona na wiatr i dziś turyści odjeżdżają autokarami z dworca kolejowego.
Być może to właśnie ta sytuacja tak namieszała w zakopiańskiej radzie, że burmistrz Dorula stracił część swych dotychczasowych stronników i dziś jest do większości radnych w opozycji.
Na krótko przed świętami obrońcy praw zwierząt postanowili poszukać sobie nowych wrogów. Po tym jak od lat nienawidzą ich hodowcy koni z Morskiego Oka, teraz do „wielbicieli” animalsów dołączyli hodowcy owiec. Obrońcy zwierząt zablokowali im bowiem część tirów z jagniętami sprzedanymi na włoskie stoły.
Co z dobrych informacji? Tych w kwietniu też było sporo. Najważniejsza z nich to fakt, że Kasprowy Wierch (częściowo) wrócił w polskie ręce. Starosta tatrzański przejął bowiem budynki na tej symbolicznej górze. Podhale i górale nie byliby jednak sobą, gdyby nie dostarczyli światu kolejnej dawki absurdalno-humorystycznych newsów. W kwietniu okazało się bowiem, że w Kościelisku jest ksiądz, który nielegalnie remontuje kościół. Do tego doszła też (odkryta przez naszą redakcję) wiadomość, że więzienie opuścił sławny kilka lat wcześniej „hrabia Myszkowski”. Oszust po zawodówce znów zaczął podawać się za onkologa i teścia Antonio Banderasa. Kilka kobiet poleciało na ten kit i znów pozwoliło wypróbować na sobie kuracje antyrakowe dokonywane za pomocą cudownych stosunków seksualnych.
