7 sierpnia po południu było parno i duszno. Wszyscy spodziewali się, że czarne chmury zwiastują burzę. Ale nie taką. Nagle zerwała się potężna wichura, a z nieba sypnęło gradem. Miał średnicę jakichś dwóch centymetrów.
Chwile grozy, jak wieczność
- Siedziałem właśnie w piwnicy. Wiało tak mocno, że nie mogłem otworzyć drzwi, żeby z niej wyjść. Zrobiło się ciemno i nic nie było widać. Usłyszałem tylko jeden wielki huk - opowiada Michał Warsiewicz. W końcu, po pięciu minutach drzwi udało się otworzyć. Kiedy wybiegł przed dom od sąsiada usłyszał, że na budynku nie ma połowy dachu i solidnego komina.
- Pozostała część pokrycia jest podniesiona więc trzeba i tak wymienić całą blachę - rozkłada ręce gospodarz.
- I pomyśleć, że blachę pomalowaliśmy zaledwie dwa tygodnie temu - kręci głową Ilona Warsiewicz. - Najważniejsze, że żyjemy - dodaje.
Mieszkańcy są przekonani, że nad Jodłówką przeszła prawdziwa trąba powietrzna. W kilka minut uszkodziła blisko 20 budynków mieszkalnych, gospodarczych, nie oszczędziła szkoły i sklepu. W kilku przypadkach dachy zerwane zostały w całości.
- Bogu dziękujemy, że żyjemy i nikomu nic się nie stało - opowiada ze łzami w oczach pani Maria. Jej rodzina w nawałnicy straciła sporą część dachu, którą wicher dosłownie zdmuchnął z domu. Zerwał nie tylko blachę, ale połamał też całą jego konstrukcję.
Strażacy też poszkodowani
Jako pierwsi na pomoc poszkodowanym ruszyli strażacy Na miejscu działo w sumie kilkanaście zastępów ochotników oraz PSP z Tarnowa. Druhowie na pozrywanych dachach zakładali plandeki, usuwali powalone przez wichurę drzewa.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc. Sami nie dalibyśmy rady - mówi pani Ilona.
Ale sami ratownicy także znaleźli się w gronie poszkodowanych. W nawałnicy ucierpiała remiza. Zerwała blachę z części dachu i podniosła dachówkę. Do wymiany jest 75 procent pokrycia. W dodatku woda wdarła się do środka niszcząc strop ściany, parkiet i meble. Ochotnicy zajęli się swoim dobytkiem dopiero wtedy, gdy zakończyli akcję.
- Nie był o czasu na ubolewanie. Nasz dach poleciał na bok, zajęliśmy się tymi, którzy w kilka minut stracili dorobek życia - mówi Piotr Olszówka, druh OSP Jodłówka Wałki i strażak PSP w Tarnowie.
Po wszystkim wpadł na pomysł, żeby pieniądze na naprawę szkód wyrządzonych przez wichurę w remizie zebrać na portalu pomagam.pl. Budynek był ubezpieczony, ale już wiadomo, że pieniądze z tego tytułu na wszystko nie wystarczą. Potrzeba jeszcze dodatkowych 20 tys. zł.
- Serce boli jak patrzy się teraz na Dom Strażaka, który powstał dzięki zaangażowaniu naszych dziadków i ojców. Nie możemy tego stracić, dlatego dla nas liczy się każdy grosz - podkreśla Piotr Olszówka.
Pomoc finansową dla dotkniętych przez żywioł mieszkańców deklaruje gmina Tarnów. Samorząd obiecał pieniądze wszystkim poszkodowanym.
- Mieszkańcy otrzymają wsparcie. Nie wiemy jeszcze tylko jakiej wysokości - mówi Grzegorz Kozioł, wójt gminy Tarnów.
Pomoc przyszła natychmiast
Zaraz po przejściu nawałnicy w remizie OSP Jodłówka Wałki został utworzony sztab kryzysowy. Mieszkańcy mogli tu przyjść i zgłosić szkody jakie wyrządziła im wichura.
Dwa dni później u mieszkańców pojawili się także pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Na jakie wsparcie mogą liczyć?
Gmina złożyła wniosek do Małopolskiego Urząd Wojewódzkiego z prośbą o finansowe wsparcie dla poszkodowanych. Według wstępnych deklaracji, ma je otrzymać. Jednak nie wiadomo dokładnie jaka będzie wysokość tej dotacji. Od niej będzie zależało również, jakie pieniądze uruchomi gmin dla poszkodowanych. Wsparcie finansowe ma być uzależnione od wysokości poniesionych strat.
