- Jesteśmy ciężkimi frajerami – westchnął Lesław Jędrysko, przedsiębiorca, założyciel i od 20 lat działacz Nowotarskiej Izby Gospodarczej, po ostatnim, XI Forum Przedsiębiorców Małopolski. Głównym tematem spotkania liderów wszystkich najważniejszych organizacji gospodarczych w naszym regionie była niezadowalająca siła marki Polska i Made in Poland. Ustaliliśmy wspólnie, dlaczego gospodarcza pozycja Polski (22. miejsce na świecie) nie przekłada się na coraz lepszy wizerunek kraju i rodzimych firm, jak to się dzieje np. w Niemczech. I co trzeba zrobić, by to zmienić. Oto najważniejsze wnioski.
- Produkty, usługi bez marki, a w większości takie tworzą polscy przedsiębiorcy, sprzedaje się średnio o połowę, a nawet o 70 proc. taniej niż te, które mają markę – mówiła patronująca Forum Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
Zastanawialiśmy się wspólnie, dlaczego gospodarcza pozycja Polski (22. miejsce na świecie pod względem wielkości PKB) nie przekłada się na wizerunek naszego kraju i naszych firm, jak to jest w Niemczech, Francji, USA, Japonii czy – ostatnio - Korei Południowej. I co trzeba zrobić, by to zmienić.
Doszliśmy do wniosku, że dobre rzeczy w tym względzie już się dzieją i – jeśli się wspólnie postaramy - Małopolska może odegrać rolę lidera w naszej części świata, niczym Bawaria w Niemczech.
Oto podstawowe wnioski. Zachęcamy do przesyłania kolejnych na: [email protected]
- Potrzebna jest „rewolucja w głowach przedsiębiorców”. Duzi doceniają rolę dobrego marketingu w budowaniu marki firmy i jej produktów (usług), inaczej… nie byliby duzi. Małe i średnie firmy, zwłaszcza te stworzone w latach 90., są wobec marketingu mocno nieufne, uważają, że „dobry produkt sprzeda się sam”. I coraz więcej na tym tracą. Wiele już wie, że konkurowanie niską ceną jest ślepą uliczką, ale sama jakość też już nie wystarczy. Potrzebna jest zajmująca opowieść o własnej firmie i jej produkcie. Czyli to „coś”, co jest dziełem, a czasem nawet arcydziełem marketingowego przekazu.
- Duże firmy (jak 7R, ORLEN OIL, ASTOR czy Alventa), budujące od lat swoje marki, mają do odegrania dwie główne role: ambasadorów pomagających budować silną markę Małopolski (i Polski) oraz mentorów dzielących się wiedzą i doświadczeniem z mniejszymi. To już się na małą skalę dzieje, ale potrzebny jest wielki rozmach.
- Zamiast Made in Poland lepiej promować Made in Polska - bo Poland myli się z Holland, a aktywni polscy kibice skandują „Polska!”, co warto wykorzystać, podobnie jak sukcesy naszych sportowców. Lewandowski, Piątek, Błaszczykowski (fair play!), a także lekkoatleci, skoczkowie narciarscy, rajdowcy, siatkarze… - to marki same w sobie. Bądźmy silni ich siłą.
- Trzeba przeprowadzić potężną kampanię edukacyjno-informacyjną dotyczącą tworzonych w Polsce produktów i usług – w samej Polsce (my promujmy małopolskie!!!). Polski konsument ma nikłe pojęcie o tym, co się w naszym kraju produkuje i jakie to jest dobre, dlatego często wybiera obce oraz nie chwali polskiego za granicą. A powinien mieć przynajmniej taką (samo)świadomość, jak konsument niemiecki czy francuski. Zacznijmy od siebie!
- Skupmy się na tym, w czym już jesteśmy bardzo silni. Robimy fantastyczne meble? Niech świat o tym wie. Gry? Świat szaleje na ich punkcie! Wykorzystajmy to do budowania wizerunku prężnego kraju genialnie innowacyjnych ludzi. Żywność? W krajach rozwiniętych nasila się moda na bio i eko. Możemy być tutaj bezkonkurencyjni. Kategorii jest więcej. Wybierzmy najmocniejsze, promujmy i rośnijmy na tym.
- Wszystkie ministerstwa muszą ze sobą współdziałać w budowaniu Made in Polska. Dziś każde z nich używa innego logo Polski na wizytówkach! To nie do pomyślenia np. (w federalnych!) Niemczech. Takie szczegóły są ważne. Być może potrzebny jest koordynator – minister ds. Marki Polska. W Małopolsce potrzebny jest jeden człowiek odpowiedzialny za koordynację działań promujących region, realizujący spójną strategię, stworzoną w ścisłej współpracy ze środowiskiem przedsiębiorców. Rolę koordynacyjną może odegrać np. prężny i kompetentny zarząd Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.
- Koordynacji wymaga także wsparcie udzielane przedsiębiorcom chcącym budować swoje marki – to centralne, i to regionalne (oparte głównie na środkach unijnych). Ta koordynacja musi się odbywać na wielu poziomach: od organizacji wspólnych stoisk polskich firm na ważnych targach (zwłaszcza zagranicznych) i wyposażenie ich w atrybuty Made in Polska (Małopolska), przez podróże zagraniczne przedsiębiorców z czołowymi politykami, po dzielenie się specjalistyczną wiedzą i doświadczeniem w budowaniu marek. Tu również wiodącą rolę mają do odegrania agendy województwa małopolskiego, na czele z MARR i Małopolskim Centrum Przedsiębiorczości, a także będący spółką Skarbu Państwa, województwa i AGH Krakowski Park Technologiczny.
- Silna marka firmy to nie tylko lepsza marża na produktach czy usługach, ale i mniej problemów ze znalezieniem pracowników. Ludzie chcą pracować u pracodawców cieszących się prestiżem i renomą.
- „Jestem z Małopolski”: trzeba stworzyć jeden punkt, w którym małe firmy, chcące wychodzić na rynki zewnętrzne, będą mogły uzyskać nie tylko finansowe wsparcie (lub porady, jak je uzyskać), ale i informacje niezbędne do ekspansji. Każda taka firma musi być też „uzbrojona” w narzędzie służące budowaniu silnej marki i jednocześnie wzmacnianiu marki Małopolska.
- Trzeba dokładnie zdiagnozować potrzeby MŚP w zakresie budowania marek, a także zatruwające im życie bariery (i je usunąć) oraz wyłonić regionalnych liderów/ambasadorów Marki Małopolska. Fundamentem mogą być tutaj doświadczenia, ustalenia i opinie zgromadzone podczas realizacji projektu Mapa Marek Małopolski (przez stowarzyszenie SAR i MZP Lewiatan).
WIDEO: Praca sezonowa dla młodzieży. Co im daje i na co zwrócić uwagę?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
