Decyzją Głównego Inspektoratu Weterynarii procedury dotyczące wjazdu podróżnych z terenu Ukrainy ze zwierzętami towarzyszącymi przemieszczanymi w celach niehandlowych (do pięciu osobników) zostały uproszczone w związku z wybuchem wojny w Ukrainie. Z tego względu zwierzęta mogą przekraczać naszą granicę pomimo niespełnienia jednego lub więcej z dotychczasowych wymogów.
– Główną decyzję w tym względzie podejmuje weterynarz, który wydaje pozwolenie lub nie. Osoba, która wwozi do Polski zwierzę, powinna wypełnić odpowiedni wniosek i - jeśli jest taka możliwość - przedstawić komplet dokumentów. Jeżeli zwierzę nie spełnia wymagań, kierowane jest do punktu recepcyjnego, gdzie uzupełniane są stwierdzone braki – wyjaśnia Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Jak udało nam się ustalić, w wywóz zwierząt z kraju ogarniętego wojną zaangażowanych jest wiele osób, w tym Polaków. Wracając do kraju nie mają statusu uchodźcy, obowiązują ich więc normalne przepisy. Dotyczą one również większej ilości zwierząt (powyżej pięciu).
Nerwowa atmosfera panuje w związku z tym na polsko-ukraińskim przejściu granicznych Korczowa-Krakowiec:
– Bardzo dużo osób polskiego pochodzenia odchodzi z kwitkiem. Nie wiem dlaczego panuje przekonanie, że można wwozić każde zwierzę i każdą ilość. Przewóz zwierząt jest kontrolowany, co wynika z przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych – usłyszeliśmy w Granicznym Inspektoracie Weterynarii w Korczowej, który ma punkt kontroli w Medyce. – Można stwierdzić, że zaczął się handel zwierzętami - znaczna część wywożonych psów jest rasowych, a ruch przewoźników odbywa się regularnie – zauważa nasza rozmówczyni.
Tymczasem, ludzie dobrej woli ruszyli „na pomoc ludziom i zwierzętom”. Pod tym hasłem wolontariusze we współpracy z puławskim urzędem miasta z odruchu serca zorganizowali pomoc. Dzięki temu do Dorohuska dotarły ponad dwie tony darów, z kolei do Puław trafiło 10 psów i 3 koty.
– Jeżeli, ktoś o tych przepisach nie wie, to może być zaskoczony na granicy. Nikt od naszych ukraińskich koordynatorek nie wymagał chipowania, ani szczepień. Tłumaczyły celnikom, że po polskiej stronie zwierzęta przekazują w ręce fundacji, która profesjonalnie się nimi zajmie. Na innych przejściach jest ten problem, ale z tego co mi wiadomo w Dorohusku i Hrebennem obecnie nie występuje – mówi Karolina Stępień, wiceprezes Fundacji „Po Ludzku Do Zwierząt - Przyjazna Łapa”.
Na wszystkim najbardziej cierpią zwierzęta pozostawione bez opieki i pozbawione możliwości znalezienia bezpiecznego schronienia.
Więcej informacji TUTAJ.
- Te przedmioty mają duszę. Zobacz, co możesz kupić podczas Lubelskiej Giełdy Staroci
- Kibiców cieszy gra piłkarzy Motoru. Tak wyglądały trybuny na meczu z Lechem
- Nie mogli doczekać się żużla! Zobacz kibiców na sparingu Motoru
- Drogowcy walczą o kontrakt na 400 milionów. Kierowcy poczekają na ekspresówkę
- Światowa wystawa orchidei, bonsai i sukulentów. Zobacz prawdziwe cuda natury
- Pątnicy po zmroku wyszli na szlak. Przeszła 8. Ekstremalna Droga Krzyżowa [ZDJĘCIA]
