Żywe zwierzęta w workach. To niehumanitarne
Wystarczy kilkunastominutowy spacer po targu, by przekonać się, że proceder kwitnie w najlepsze. Kupujący kury i kurczęta nagminnie wpychają je do małych, siatkowych worków przeznaczonych do pakowania warzyw. Zwykle po kilka, czasem nawet po kilkanaście sztuk naraz. Jedne głową w dół, inne bokiem, te z góry zgniatają te na dole. Z boku taki wypakowany worek wygląda jak wielka plątanina piór, łap, skrzydeł i głów.
- Mnie najbardziej razi jak kobieta lub mężczyzna w jednej ręce trzyma worek z tymi biednymi, poupychanymi ptakami, a za drugą rękę trzyma małe dziecko. Czego taki dzieciak się od rodzica nauczy? Że zwierzę to przedmiot, z którym można zrobić, co nam się żywnie podoba. Nie rozumiem, jak można mieć takie podejście – mówi nam jedna z osób napotkanych na targu.
Zwierzęta cierpią. Co na to kupcy?
Nie jest to opinia odosobniona. Dariusz Iwański ze Stowarzyszenia Hodowców Drobnego Inwentarza w Proszowicach przyznaje, że próbował zwracać uwagę osobom, które postępują w ten sposób, ale zwykle kończyło się to dla niego nieprzyjemnie. Nasłuchał się sporo przykrych słów.
- Te kury mają potem zwichnięte skrzydła, zwichnięte nogi. Te, które są na dole, często się duszą, bo nie mają dostępu powietrza. Teraz jeszcze nie ma upałów, ale zdarza się, że kury są trzymane w workach przy temperaturze 30 stopni bez wody i cienia. I potem taka osoba przychodzi za tydzień i narzeka, że połowa kurcząt mu zdechła. Jeżeli przewozi je w takich warunkach, to nie ma się czemu dziwić – mówi.
Prezes Giełdy Rolnej Ek-Rol Zbigniew Nowak też uważa, że z takim postępowaniem trzeba walczyć.
- Sam kocham zwierzęta i bardzo mnie to razi. Wiem, że już moi poprzednicy mieli z tym problem. Uważam, że służby weterynaryjne powinny bardziej zwracać na to uwagę, bo tak nie powinno się traktować zwierząt – słyszymy.
Powiatowy lekarz weterynarii w Proszowicach Paweł Pęczalski powiedział nam, że wszelkie podejmowane wcześniej próby walki z procederem transportowania ptaków w workach spełzły na niczym.
- Robiliśmy akcje przeciwko takim osobom, ale efekt był zawsze krótkotrwały. Problem polega na tym, że za takie postępowanie nie można wystawić mandatu. Jest to traktowane jako przestępstwo w postaci znęcania się nad zwierzętami. I żeby ukarać taką osobę, musimy podjąć działania wspólnie z policją. I takie były podejmowane, ale kończyły się umorzeniem ze względu na niską szkodliwość społeczną – mówi Paweł Pęczalski i deklaruje jednocześnie, że działania w tym kierunku zostaną ponowione.
Konieczne działania
Jakie to będą działania, tego jeszcze nie wiadomo, ale wydaje się, że możliwości jest co najmniej kilka. Być może należałoby zacząć od umieszczenia w kilku widocznych miejscach na targowisku tabliczek z informacją o zakazie przenoszenia zwierząt w workach. Być może trzeba wpisać taki punkt do regulaminu targowiska i wyciągać konsekwencje wobec osób, które go nie przestrzegają. Może trzeba zobowiązać sprzedających i kupujących do posiadania klatek lub przynajmniej tekturowych pudełek, w których ptaki mogłyby być umieszczane. Zdobycie takich pudełek, nawet za darmo, nie powinno być żadnym problemem. W sąsiedztwie targowiska działają dwa sklepy wielkopowierzchniowe...
