Policjanci z Sądecczyzny ciągle nie moga rozstać się z wysłużonymi polonezami. Funkcjonariusze twierdzą, że samochody te sprawdzają się w... górskim terenie. Nie ukrywają jednak, że marzą o przesiadce do lepszych, nowszych i mniej niezawodnych pojazdów.
- Teraz policyjna flota polonezów liczy tylko siedem samochodów, ale jeszcze rok temu były w służbie aż dwadzieścia dwa takie samochody - wyjaśnia inspektor Henryk Koział, zastępca komendanta miejskiego policji w Nowym Sączu. - Rok temu jeden polonez był wykorzystywany nawet w Wydziale Ruchu Drogowego!
Najstarsze auto tej marki będące na służbie nowosądeckiej pochodzi z... 1992 roku. Ile kilometrów przejechało lepiej nie ujawniać. Komendant nowosądeckiej policji inspektor Witold Bodziony mówi, że gdyby istniała fabryka, która produkowała polonezy, to wystąpiliby do jej zarządu o przejęcie szosowego weterana policyjnej służby do zbiorów muzeum tej faryki. Proponowałby premiowe zamienienie pojazdu-zabytku na egzemplarz modelu współcześnie schodzącego z taśm fabrycznych.
Nie tak dawno polonezów pozbyli się dzielnicowi w Nowym Sączu. Było to możliwe bo zakup nowych radiowozów (kia i fiat) dofinansowali prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak i starosta powiatu nowosądeckiego Jan Golonka.
Polonezy pełnią służbę m.in. w komisariatach policji w Piwnicznej Zdroju i Starym Sączu. Są ponoć przydatne na górskich bezdrożach. Burmistrz Starego Sącza Marian Cycoń nie ma jednak ochoty dłużej oglądać w mieście św. Kingi "poldków". Obiecał funkcjonariuszom, że w roku dziesiątej rocznicy pielgrzymki Jana Pawła II do miasta nad Popradem, czyli teraz, dołoży grosza z kasy samorządowej na zakup nowego radiowozu.
Komendant miejski policji w Nowym Sączu inspektor Witold Bodziony mówi, że bez wsparcia samorządów polonezy byłyby w służbie jeszcze przez kilka lat.
