Około dwa tysiące mieszkańców Swoszowic podpisało się pod petycją ws. odłączenia od ich dzielnicy osiedla Kliny. Pismo ma trafić wkrótce do prezydenta Jacka Majchrowskiego. Kliny chętnie u siebie widziałaby natomiast Dzielnica IX, czyli Borek Fałęcki-Łagiewniki. Za odłączeniem Klinów jest kilku opozycyjnych radnych dzielnicowych, a w tle są konflikty o władzę w „dziesiątce”.
Kliny znajdują się w zachodniej części Dzielnicy X Swoszowice. Trzy lata temu doszło do połączenia całych Klinów, bo wcześniej część zachodnia znajdowała się w Dzielnicy VIII. Teraz zjednoczone osiedle może zmienić przynależność dzielnicową. Cała sprawa jest pokłosiem politycznego sporu trwającego od dwóch lat.
Spór radnych
Szefem Dzielnicy X jest Maciej Nazimek (PO). Jego oponent to Dominik Galas. To były członek PO, który został wyrzucony z partii po tym, jak w wyborach wystartował z tego samego okręgu, co inny kandydat PO. Wspiera go Artur Markiewicz. Krytycznie na rządy Nazimka patrzy też Józef Jałocha, radny dzielnicowy i miejski wybrany z listy PiS (nie jest członkiem partii). Jałocha uważa, że dzielnica jest zarządzana niedemokratycznie.
- Rządzi grupa polityków PO i podporządkowanych im kilku radnych niezależnych. Reszta nie może wpływać na to, co się dzieje w dzielnicy - stwierdza Jałocha. Jak dodaje, na tak niskim szczeblu samorządu powinny decydować interesy mieszkańców, a nie partyjniactwo.
Oficjalnie powodem odłączenia Klinów ma być nieproporcjonalność. Opozycyjni radni uważają, że Nazimek większość środków pompuje w Kliny, gdzie mieszka i jest to jego okręg wyborczy. Uważają, że jeśli Kliny się odłączą, to reszta dzielnicy będzie się rozwijać równomiernie.
- Dwa lata temu złamano statut dzielnicy. W Klinach utworzono siedem okręgów, a dla podobnej liczby ludności w innej części Swoszowic takie okręgi są np. cztery - uważa radny Markiewicz.
Bloki kontra domy
Opozycyjni radni zarzucają radzie dzielnicy, że przez dwa lata kadencji ani złotówka nie poszła na niektóre okręgi.
- Potrzeby większości Swo-szowic, osiedla domów jednorodzinnych, są inne niż potrzeby blokowych Klinów - twierdzi Markiewicz. - U nas wielu mieszkańców wciąż nie ma wody miejskiej, kanalizacji - wylicza. Przewodniczący Maciej Nazimek odrzuca zarzuty.
- Są one absurdalne. Liczba okręgów zwiększa się, bo w Klinach przybywa mieszkańców. Jest ich już tu połowa z całej dzielnicy - tłumaczy. W związku z tym na Kliny idzie połowa środków. Nazimek nie zgadza się z zarzutem nieproporcjonalności, bo z Klinów radnych jest 7, a cała dzielnica ma ich 21.
Zdaniem Nazimka, chodzi o władzę. Uważa, że Dominik Galas chce być przewodniczącym dzielnicy. W „dziesiątce” mu się nie udaje, więc chce zmian. Stąd pomysł na oderwanie Klinów.
Jak twierdzą opozycyjni radni, to oddolna inicjatywa, pod którą zebrano już ok. 2 tys. podpisów od mieszkańców osiedli Wróblowice, Swoszowice, Rajsko, Kosocice. Opozycyjni radni chcą prosić o pomoc prezydenta Majchrowskiego. Wczoraj nie udało nam się uzyskać od niego komentarza. Jego urzędnicy przyznali, że sprawa jest dla nich nowa.
Kliny w Łagiewnikach?
Swoje zdanie o Klinach wyraziła natomiast rada dzielnicy Borek Fałęcki-Łagiewniki, która sąsiaduje z osiedlem. Pod koniec września rada przyjęła uchwałę skierowaną do prezydenta, w której wnioskuje o powiększenie dzielnicy od południa, czyli od strony Klinów. Rada powołuje się m.in. na „kryteria historyczne i infrastrukturalne”. - Sprawa poszerzenia naszych granic nie jest nowością, bo już w latach 1998-1999 mieszkańcy Jugowic występowali z takimi wnioskami, ale wtedy nie znalazło to uznania u nikogo - stwierdza Adam Migdał, radny miejski, jak i „dziewiątki”. Po szczegóły odsyła jednak do przewodniczącego rady dzielnicy. Z nim nie udało nam się skontaktować.
- To bardzo nieelegancka uchwała. Nawet się z nami nie skonsultowali - oburza się Maciej Nazimek. Zapowiada jednocześnie, że ze strony rady Dzielnicy X będzie zainicjowane zbieranie podpisów, aby Kliny pozostały w obrębie „dziesiątki”.
Pomysłem odłączenia Klinów w taki sposób, jak to się próbuje zrobić, oburzony jest Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta.
- To hucpa. O dzielnicach powinniśmy rozmawiać poważnie - mówi krótko. Zwraca uwagę, że zdarzały się zmiany granic, ale wynikały one z porozumienia i rozmów z mieszkańcami.
Jeden z radnych Swoszowic mówi nam anonimowo, że swoje racje mają i Nazimek, i opozycyjni radni. Przyznaje, że Nazimek dba o swój region, ale nie można powiedzieć, że całe pieniądze idą na Kliny, a w reszcie dzielnicy nic się nie dzieje.
- Awanturnictwo Galasa może natomiast doprowadzić do rozbicia dzielnicy, a tym samym do pomniejszenia przyznawanych nam środków z budżetu miasta - mówi nasz rozmówca.
O zmianach granic dzielnic decyduje Rada Miasta na wniosek prezydenta.