Zapowiedź takiego ruchu radnych Grzegórzek padła na zakończenie poniedziałkowego posiedzenia komisji planowania przestrzennego Rady Dzielnicy. Brała w nim udział grupa mieszkańców, a także przedstawiciele magistrackiego Wydziału Architektury i Urbanistyki. Głosowanie nad uchwałą ma się odbyć na dzielnicowej sesji jeszcze przed świętami.
To kolejna odsłona trwającej batalii przeciwko inwestycji przy ul. Kordylewskiego - planowanej budowie ogromnego, bo ponad 30-metrowej wysokości bloku, ze 139 mieszkaniami, w bezpośrednim sąsiedztwie prawie o połowę niższych budynków. O bloku-molochu jednak głośno jest przede wszystkim dlatego, że ma wyrosnąć tuż obok terenu przeznaczonego pod nową krakowską filharmonię. Urbaniści i architekci łapią się za głowę, że w efekcie powstanie "filharmonia pod blokiem".
Protestują mieszkańcy i urbaniści
Mieszkańcy protestują, bo blok znacząco przerośnie otoczenie, a co za tym idzie, pogorszy ich jakość życia. Wymieniają, że pojawią się kłopoty z komunikacją, że ich działki będą zacienione oraz że zamiast dotychczasowego atrakcyjnego widoku będą mieli ścianę przed swoimi oknami.
Towarzystwo Urbanistów Polskich wytyka z kolei, że planowana inwestycja - ogromny blok o topornej bryle - wpłynie negatywnie na estetykę otoczenia nowej siedziby filharmonii, a także na prestiż tego obiektu.
- To dla Krakowa będzie wstyd, że coś takiego mogło powstać - podsumowała biorąca udział w poniedziałkowym posiedzeniu komisji prof. Barbara Bartkowicz, członek zarządu oddziały krakowskiego Towarzystwa Urbanistów Polskich. Podkreśliła, że planowany blok niszczy wartości przestrzenne tego miejsca i że umożliwiając inwestorowi jego budowę, nie wzięto pod uwagę budowy filharmonii, choć już było wiadomo, iż powstanie po sąsiedzku. - Ci, którzy na to pozwolili, powinni znaleźć sposób, żeby tę budowę przyblokować - kwitowała.
Zastępca dyrektora Wydziału Architektury Adam Bik-Multanowski w odpowiedzi m.in. zwracał uwagę, że decyzja o budowie filharmonii nie była decyzją formalną (tylko polityczną), nie mogła się więc przełożyć na jakiekolwiek obowiązki dla organu wydającego decyzje.
Dyrektor przekazał też, że krakowski magistrat nie może się wycofać z wydanych decyzji dla inwestycji przy Kordylewskiego, są one wydane zgodnie z prawem. Inwestor ma ostateczne pozwolenie na budowę. Toczyło się postępowanie odwoławcze przed wojewodą małopolskim dotyczące tej decyzji, ale wojewoda ją utrzymał.
Praktycznie jedyną drogą, jaka pozostaje, jest zwrócenie się do prezydenta miasta oraz władz województwa, by na drodze ugody z inwestorem doprowadzić do wymiany działek lub wykupu. Przy czym już w dotychczasowej korespondencji z dzielnicą Urząd Marszałkowski zakomunikował, że województwo nie ma środków na wykup tej działki.
Uchwała i petycja?
- Musimy przygotować uchwałę i lobbować o fundusze - mówiła Monika Firlej, przewodnicząca Rady Dzielnicy II Grzegórzki.
Podczas poniedziałkowego spotkania w siedzibie "dwójki" padły też propozycje, by niezależnie od działań radnych, również mieszkańcy zaangażowali się w walkę z niechcianą zabudową - poprzez stworzenie petycji i zbieranie podpisów.
