W tej konkurencji liczono na dobry wynik, przecież Polki wcześniej wygrały m.in. Grand Prix ISSF (Międzynarodowej Federacji Strzelectwa Sportowego) w Słowenii.
- Jadąc do Hamar, wiedziałyśmy, że mamy mocny team. W Słowenii wygrałyśmy przecież z najmocniejszą drużyną świata, z Rosją. Tamta wygrana bardzo nas wzmocniła - mówi Natalia Kochańska. - Wiedziałyśmy, że możemy wygrać z każdym.
Polki od początku strzelały dobrze, w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej uzyskały najlepszy wynik (942,4 pkt) o 0,5 pkt przed Norwegią. W drugiej były 2., za tymi rywalkami, kwalifikując się do meczu o złoty medal. W wyrównanym boju pokonały ekipę gospodyń 16:14. Wygrały finałową, 15. serię z wynikiem 31,1 (Norweżki miały 30,3). Brąz wywalczyły Francuzki.
- W finale dziewczyny były bardzo spokojne i skupione. A wygraliśmy nie dlatego, że ktoś inny gorzej strzelał. Wygraliśmy, bo... byliśmy po prostu dobrzy - ocenił Paweł Pietruk, trener polskiej kadry narodowej. - Ważne jest dla mnie też to, by przy takich zwycięstwach nie zapominać o codziennej pracy w klubach sportowych. Dlatego chcę pogratulować przede wszystkim klubowym trenerom naszych zawodniczek, to nasza wspólna wygrana.
Złoto drużynowe pań w karabinie to jedyny medal dla Polski w ME. Blisko sukcesu był w strzelaniu do ruchomej tarczy Łukasz Czapla (Petarda Kraków). Utytułowany zawodnik, multimedalista MŚ i ME w tej odmianie strzelectwa, dwukrotnie zajął 4. miejsce. W konkurencji 40 mix (378 pkt) do pozycji medalowej zabrakło mu punktu. W konkurencji 30+30 (przebiegi wolne i szybkie) wygrał zdecydowanie rundę eliminacyjną (585 pkt, 11 „oczek” przewagi), ale w fazie finałowej mu nie poszło. W półfinale przegrał 3:6 ze Szwedem Jesperem Nybergiem (a prowadził 3:1); meczu o brąz pokonał go 6:3 Węgier Jozsef Sike. Złoto zdobył Szwed Emil Martinsson.
