"Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym. Władza zależy od woli wyborców, a nad bezpieczeństwem państwa i obywateli czuwają powołane do tego służby. Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji" - tak zamieszki w Stanach Zjednoczonych skomentował na Twitterze prezydent Andrzej Duda.
Przypomnijmy, że zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa wtargnęli do Izby Reprezentantów i Senatu, przerwali obrady Kongresu, który miał ostatecznie zatwierdzić zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich z 3 listopada 2020 roku. Doszło do starć z policją, w wyniku których zmarły cztery osoby. Co najmniej 52 osoby zostały zatrzymane.
Budka: Wizyta Dudy w USA to był błąd
- Nic nie znaczący tweet prezydenta, jak nic nie wnosząca jest jego polityka. Dziś przywódcy największych krajów światowych solidaryzują się z narodem amerykańskim, który dokonał wyboru. Tu nie ma miejsca na jakieś ogólne wpisy, które niczego nie wnoszą. Prezydent popełnił kardynalny błąd, by z egoistycznego punktu widzenia, by wygrać wybory poświęcił pewien odcinek polityki zagranicznej. To jest rzecz niewybaczalna, czego dokonał w lipcu ubiegłego roku - tak wpis prezydenta skomentował Borys Budka w TOK FM.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej stwierdził, że wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych przed wyborami prezydenckimi w tym kraju była błędem.
- Mnie martwi aspekt polski, to że prezydent Andrzej Duda doprowadził do bardzo poważnego w skutkach kryzysu na przyszłość, to w jaki sposób próbował wykorzystać Trumpa do kampanii wyborczej. Jego wizyta w Stanach Zjednoczonych przed wyborami nigdy nie powinna mieć miejsca, bo to stawia przyszłość naszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi w bardzo trudnej sytuacji. Tak to jest, kiedy mamy w Polsce nieodpowiedzialnych polityków, populistów, którzy myślą czasami podobnie jak Trump. Wierzę, że demokracja amerykańska da sobie radę - powiedział Budka w TOK FM.
"Smutne obrazy z USA, choć nie zaskakujące. Taki jest finał oligarchizacji i polityki napędzanej nienawiścią. Mam nadzieję, że Amerykanom uda się przeprowadzić pokojową zmianę władzy. Oby to był punkt zwrotny. Dziś widać to jeszcze wyraźniej niż dotąd: potrzebujemy silnej Europy" - napisał z kolei Adrian Zandberg z Lewicy.
Zdaniem Szymona Hołowni, amerykańska demokracja jest silniejsza niż obecny kryzys.
"Poruszające i groźne wydarzenia w Waszyngtonie to konsekwencja niszczenia demokratycznych instytucji. Liczę, że Donald Trump zaakceptuje wynik demokratycznych wyborów i zaapeluje do swoich zwolenników o opuszczenie Kapitolu. Amerykańska demokracja jest silniejsza niż ten kryzys" - napisał.
Z kolei Robert Winnicki z Konfederacji zwrócił uwagę na problemy, z jakimi Stany Zjednoczone borykały się w ostatnich miesiącach.
"Chaos w gospodarce i medycynie, chaos i przemoc podczas protestów „black lives matter”, anachroniczny i niespójny system wyborczy oraz chaos powyborczy uwieńczony przerwaniem obrad po szturmie na Kapitol. Rok symbolicznych obrazów zmierzchu potęgi USA" - stwierdził prezes Ruchu Narodowego.
Suski: Agresja jest z drugiej strony
- Już byliśmy przy władzy, przegraliśmy wybory i opozycja władzę przejęła i nie było żadnych tego rodzaju wybryków. Na razie wybryki to są po stronie opozycji. Te wszystkie ataki na policję, wyzwiska, kopanie, plucie. To raczej pokazuje, że z ich strony tutaj jest agresja - powiedział Marek Suski w Radiu Plus.
- Część ludzi w różnych krajach, we wszystkich, w Polsce też, pomimo różnego rodzaju niepotrzebnych zdarzeń i niebezpiecznych, mimo wszystko wychodzi na ulicę i protestuje. U nas też były apele, prośby, żeby nie protestować, a później te osoby, które protestowały, okazało się, że się zaraziły koronawirusem i przeszły ciężko chorobę, a rodziny niektórych osób nawet zmarły - dodał.
