Pod Tatrami ruszyła kampania wyborcza - nie tylko w mediach, ale i w przestrzeni publicznej. W Kościelisku, Zakopanem i sąsiednich miejscowościach na Podhalu roi się od banerów kandydatów na prezydenta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wiele z nich trafia na miejsca, gdzie normalnie reklamy są zakazane.
Płoty, siatki, specjalne konstrukcje, ale też gminne barierki - to aktualnie ulubione lokalizacje polityków, ich sztabów oraz osób wspierających swoich kandydatów w nadchodzących wyborach.
- Rozumiem, że trwa kampania, ale jeśli my jako właściciele pensjonatów nie możemy powiesić banera z informacją o noclegach, to czemu polityk może zawiesić twarz nad chodnikiem? - pyta właścicielka willi w Kościelisku.
Kodeks Reklamowy? A komu to potrzebne?
Gmina Kościelisko od lat stara się dbać o estetykę przestrzeni publicznej. Wprowadzony został Kodeks Reklamowy, który zabrania samowolnego wieszania reklam - zarówno prywatnym firmom, jak i osobom fizycznym. Dotyczy to formatów i lokalizacji.
Kodeks Reklamowy, którym szczycili się włodarze Kościeliska miał oczyścić krajobraz z reklamowego chaosu. Niestety, widać nie wszyscy są równi wobec prawa, a wybory rządzą się swoimi prawami.
Wójt nie chce być cenzorem
Wójt Gminy Kościelisko Roman Krupa zaznacza, że demokracja ma swoje zasady i nie chce, aby ktokolwiek był cenzorem czyj baner wyborczy może zostać powieszony i w jakim miejscu. Wyborcy postanowili iść o jeden krok dalej niż przyjęte do tej pory normy i promować swoich kandydatów nie tylko na własnych płotach i budynkach, ale także na infrastrukturze gminnej.
Takie zachowanie budzi poczucie niesprawiedliwości wśród mieszkańców Gminy Kościelisko.
- To nas obowiązuje inne prawo niż kandydatów w wyborach? - pytają oburzeni patrząc na przybywające wyborcze banery.
Czy wszyscy są równi wobec prawa?
Problem dotyczy nie tylko estetyki. Mieszkańcy pytają o fundamentalną zasadę równości wobec prawa - jeśli lokalny przedsiębiorca nie może wywiesić tablicy „Wolne pokoje”, a kandydat polityczny może zawiesić swoją podobiznę na płotach, to coś tu jest nie tak.
- Gmina od lat prowadzi kampanię: koniec z reklamowym chaosem. Ale wystarczy, że przychodzą wybory i banery są wszędzie. To podważa sens istnienia tych przepisów - mówi lokalny przedsiębiorca z Kościeliska.
Polityczna kampania kontra lokalne przepisy
Sytuacja pod Tatrami pokazuje napięcie między prawem lokalnym a dynamiką ogólnopolskiej kampanii wyborczej. Czy gminy mają realne szanse w walce z nielegalnie wywieszonymi wszędzie banerami?
O ile włodarze Zakopanego oraz gmin Poronin, Biały Dunajec i Bukowina Tatrzańska nie mają narzędzi do walki z wyborczym chaosem reklamowy, to Kościelisko ma ustanowione lokalne prawo. Czy wójt zdecyduje się na działania? Czy kandydaci będą przestrzegać Kodeksu Reklamowego, jak każdy inny mieszkaniec? A może okaże się, że prawo to tylko zapis - nie narzędzie?
