Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska energetyka jądrowa?

prof. Ryszard Tadeusiewicz
Mówiąc o polskiej elektrowni atomowej musimy myśleć o tym, czy potrafimy zapewnić jej bezpieczeństwo, czy będzie- my mieli paliwo, czy potrafimy bezpiecznie składować odpady promieniotwórcze oraz wykształcić odpowiednią liczbę fachowców

Wydarzenia, jakie miały miejsce po tragicznym trzęsieniu ziemi w Japonii, a w szczególności wyciek promieniotwórczy w elektrowni jądrowej Fukushima, przywołały na powrót kwestię, czy w Polsce powinniśmy dążyć do elektrowni atomowych - czy też nie?

Ten artykuł nie ma na celu próby wskazania właściwego rozstrzygnięcia tej trudnej kwestii, bo skoro nawet specjaliści mają na ten temat zdania podzielone, to trudno by felietonista, niebędący ani energetykiem ani fizykiem jądrowym, usiłował przedstawiać swój własny pogląd jako jedynie słuszny. Tym niemniej warto może zebrać argumenty za i przeciw, po to, by Czytelnik mógł sobie wyrobić własny pogląd na tę sprawę. Nie będę starał się sprawić, żeby był to pogląd pozytywny albo negatywny, bo chociaż mam w tej sprawie własne zdanie, nie czuję się upoważniony do jego wypowiadania. Będę natomiast zmierzał do tego, żeby pogląd, jaki Czytelnik sobie wyrobi, oparty był na argumentach, a nie na emocjach. Bo emocji jest w tej dziedzinie już za dużo. Niektórzy zacietrzewiają się tak mocno, że przedstawiając swoje poglądy odwołują się do argumentów tyleż obrazowych, co trudno weryfikowalnych. Np. wybitny uczony, specjalista fizyki jądrowej (!) prof. dr hab. Mirosław Andrzej Dakowski opublikował swoje bardzo radykalne poglądy przeciwko energetyce jądrowej, wśród których na plan pierwszy wybija się jego często cytowane powiedzenie, że "jest ona tak potrzebna Polsce jak rybie rower".

Podoba mi się obrazowość tego powiedzenia, ale jak się nad nim rzeczowo zastanowić, to okazuje się, że żaden z elementów tego powiedzenia nie przystaje do sytuacji, w jakiej jest (lub będzie) polska energetyka. Żeby się upewnić, że czegoś nie przeoczyłem w tej sprawie przestudiowałem cały błyskotliwie napisany felieton prof. Dakowskiego, zatytułowany "Na czym polega promocja Energetyki Jądrowej" (dostępny w Internecie), w którym został użyty wspomniany wyżej bon mot o rybie i rowerze. Stwierdziłem, że autor utyskuje (słusznie!), że wydatkując 20 mln zł na wspomnianą Promocję Energetyki Jądrowej rząd wciąż nie znajduje czasu ani pieniędzy na przeprowadzenie rzeczowej publicznej debaty z udziałem fachowców. Nie znalazłem tam jednak żadnych argumentów przemawiających za porównaniem energetyki do ryby. Może jedynie to, że jak tę energetykę podzielono na kawałki, to nam to staje ością w gardle przy każdym kolejnym rachunku.

Skoro nie ryba - to może rower jest tu jakoś a propos? Jedną z tez prof. Dakowskiego jest stwierdzenie, że "Daje ona [energetyka jądrowa] (…) stałą moc przez całą dobę." Czyli jak nie jedzie, to się przewraca - właśnie jak rower. Tyle tylko, że to nieprawda. Elektrownią atomową można sterować tak samo, jak każdą inną elektrownią. Można produkcję energii zwiększyć albo zmniejszyć, a nawet całkowicie zatrzymać. Oczywiście po odłączeniu reaktora trzeba go chłodzić, żeby się nie przegrzał i nie stopił, ale cały proces jest w pełni sterowalny - oczywiście z wyjątkiem sytuacji awaryjnych, jak w elektrowni Fukushima lub wcześniej w Czarnobylu. Ale prawdopodobieństwo awarii można dowolnie zmniejszyć, chyba że ma się do czynienia z połączeniem przestarzałej technologii i ludzkiej niekompetencji (jak to było w Czarnobylu), albo z żywiołem o niespotykanej sile (jak to było niedawno w Japonii).

Kwestionując argumenty przeciwników energetyki jądrowej nie chciałbym być posądzony o stronnicze sprzyjanie jej zwolennikom. Oni także grzeszą uproszczeniami w swoich argumentacjach i czasem dążą do wykazania swoich racji trochę "na siłę". Np. z upodobaniem wysuwają argument, że musimy budować elektrownie atomowe, bo zasoby paliwa zasilającego nasze obecne elektrownie (głównie węgla kamiennego i brunatnego) ulegną niebawem wyczerpaniu. Jacek Jagielski pisząc (22.03.2011) w "Rzeczypospolitej" o potrzebie budowy elektrowni atomowej argumentował: "Jeśli nasze wnuki mają mieć prąd, (…) to podstawowym źródłem energii nie mogą być wiatraki".

Prawdą jest, że ograniczone zasoby surowców energetycznych niewątpliwie są i będą poważnym problemem. Jednak prawdziwym argumentem przemawiającym za przejściem do eksploatacji innych źródeł energii powinno być udoskonalenie technologii opartych na tych źródłach alternatywnych, a nie głód węgla czy niedobór ropy. Warto przypomnieć, co powiedział szejk Ahmed Zaki Yamani:Epoka kamienia łupanego nie skończyła się dlatego, że zabrakło kamieni.

Mówiąc o polskiej elektrowni atomowej musimy myśleć o tym, czy potrafimy zapewnić jej bezpieczeństwo, czy będziemy mieli zapewnione dostawy paliwa jądrowego (którego sami w Polsce nie wytwarzamy), czy potrafimy bezpiecznie składować powstające w elektrowni odpady promieniotwórcze, zachowujące śmiertelną radioaktywność przez setki lat, oraz czy potrafimy wykształcić odpowiednią liczbę fachowców. Gdy odpowiemy pozytywnie na te pytania, to możemy przystępować do budowy polskiej energetyki jądrowej. Ale nie wcześniej!

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nowy Targ: kierowca miał aż 4 promile!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska