Wiadomość ta napłynęła, gdy w Polsce polityczną dyskusję akurat rozpala decyzja rządu o tym, że przyłączymy się do światowej składki na pomoc krajom strefy euro. W tym dla Włoch oczywiście. Ale i bez bogatego kota będzie trudno Polakom wytłumaczyć, że powinni sypnąć w kierunku Rzymu, Paryża czy Berlina kilka miliardów euro zaskórniaków z rezerw naszego banku centralnego.
Jeszcze paręnaście lat temu do głowy by nam nie przyszło, że coś takiego może się wydarzyć. Dla Polaków wyzwaniem było przecież nawet sprostanie opłatom za włoskie autostrady. Jak moglibyśmy przypuszczać, że my, europejskie chudopachołki, będziemy kiedyś ratować kraj tak piękny i obrzydliwie bogaty.
Możliwość wspomożenia na przykład Greków dałaby mi osobistą satysfakcję. Bo ciągle odzywa się we mnie wspomnienie nieopanowanego rechotu, do jakiego w 1989 roku doprowadziłem tamtejszych celników. W ten stan wpadli, kiedy odkryli pod fotelem w moim maluchu skrupulatnie zapakowany pakiet, a w nim trzydzieści jaj. I jak miałem im wytłumaczyć, że ten nabiał, z trudem wyrwany polskim kurom przetrzebionym przez sankcje Reagana ogłoszone po wybuchu wojny jaruzelskiej, będzie podstawą mojego menu, gdy przez miesiąc będę próbował wycisnąć parę drachm z ich plantacji moreli. Bardzo wielu Polaków ma w swym życiorysie podobne historyjki, które dzisiaj mogą stać się podstawą dzikiej satysfakcji. Ale przecież nie jesteśmy pamiętliwi i skorzy do odwetu. Więc Donaldowi Tuskowi nie będzie nas łatwo przekonać, że w imię solidarności europejskiej i nadziei przyszłych zysków powinniśmy wydać te miliardy.
Inwestycja jest ryzykowna, bo tacy Włosi potrafili zadłużyć się na biliony i dla nich te nasze pieniądze to kropelka, którą mogą skonsumować, nawet tego nie zauważając. A dla nas? Kilkadziesiąt procent dziury budżetowej albo wartości linii kredytowej, którą na ewentualne ratowanie złotego zagwarantował nam Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Większość Polaków, zajętych bilansowaniem swoich budżetów przed pierwszym dniem każdego miesiąca, takich argumentów nie weźmie pod uwagę. Zadadzą sobie raczej pytanie, dlaczego to Włosi nie mogą zacisnąć pasa. Przecież wolnych dziurek jest na nim ciągle mnóstwo. Ich parlament przyjął właśnie pakiet ratunkowy, którego sens opiera się na tym, że tamtejsze społeczeństwo będzie musiało odjąć sobie nieco tłuszczu narosłego latami życia ponad stan. Ale i tak tej tkanki jeszcze sporo zostanie. Dużo więcej niż mamy my, którzy od lat słyszymy z Zachodu i Południa pouczenia, że nie wolno wydawać więcej, niż się zarabia.
Tak zatem pomóc możemy, gdy najpierw Włosi zapłacą tyle, na ile ich stać. I ich bogate koty też.
Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!