Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomoc pijanemu potrzebna od zaraz

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. halina gajda
Postanowiliśmy sprawdzić, jak mieszkańcy reagują na pijane osoby, które na ich oczach wsiadają do samochodu. Nasz redakcyjny kolega, symulując upojenie, prosił, aby pomóc mu wyjechać z parkingu.

- Panie, idź pan do domu. Na piechotę najlepiej, to może panu rozum wróci na właściwe miejsce - usłyszał nasz redakcyjny kolega po tym, jak poprosił jednego z przechodniów na ul. 3 Maja o to, by wyprowadził jego auto z zatłoczonego parkingu.

Opryskliwość rozmówcy była uzasadniona - kolega, symulując głębokie upojenie alkoholowe, był natarczywy w swych prośbach o pomoc w przestawieniu samochodu. Po co to wszystko było? Otóż chcieliśmy sprawdzić, jak reagujemy na pijanych kierowców. Impulsem były weekendowe kroniki policyjne i ich „gwiazdy” - rowerzysta z prawie czterema promilami alkoholu i kierowca z wynikiem o promil niższym. Przecież ktoś musiał widzieć, że kompletnie pijani chcą prowadzić, obojętnie co - rower czy auto.
Każdy pojazd może być śmiertelnym narzędziem w takich rękach, sprawa błaha nie jest.

Pan Puma obojętny na żale kierowcy

Cały eksperyment przeprowadziliśmy na ul. Świeykowskiego we wtorkowe popołudnie. Było już po godz. 15, a więc w czasie, gdy wielu wychodzi z pracy. Czujne oko aparatu fotograficznego zostało zamontowane na redakcyjnym balkonie. Pierwszą nagabniętą była młoda kobieta. Nasz kolega poszedł na pewniaka: nie odmówi starszemu w potrzebie. Na chwiejnych nogach stanął naprzeciwko niej.
- Prze... przepraszam panią najmocniej - zaczął. - Czyyy, czy mogłaby pani wycofać moje auto? Jakoś mi nie idzie. Ciasno tu. Jak już będzie prosto, to dam radę. Pojadę dalej - oznajmił.

Dama okazała się kompletnie nieprzydatna, bo w biegu oznajmiła gromkim głosem, że nie ma prawa jazdy.
Cóż, nie pozostało nic innego, jak próbować dalej. Z tłumu wyłuskaliśmy mężczyznę, tak po pięćdziesiątce, którego poprosiliśmy o pomoc. Nazwaliśmy go pan Puma. Spokojnie wysłuchał. Zapytał nawet naszego kolegę, gdzie się tak upił, że ledwo trzyma się na nogach.
- No wie pan, ciężki dzień, ciężki dzień. Tak jakoś wyszło, a ja do domu muszę wracać - tłumaczył się przepytywany.
Pan Puma wysłuchał, ale nie mówiąc nic, odszedł w głąb deptaka.

Umoralniająca lekcja z automatyczną skrzynią

Przez cały czas, gdy nasz reporter próbował wymóc na przechodniach manewr z samochodem, nasłuchiwaliśmy telefonu. Tu bowiem potrzebne jest wyjaśnienie. By nie wprowadzać zamieszania i niepotrzebnej interwencji policji, o eksperymencie poinformowaliśmy dyżurnego oficera w komendzie. Poza tym byliśmy ciekawi, czy ktoś z nagabniętych zadzwoni do stróżów prawa , by zgłosić problem z pijanym kierowcą. Policjant obiecał nam, że po naszym eksperymencie poinformuje nas, czy ktokolwiek zareagował. Tymczasem na parkingu w ręce dziennikarza wpadł - nazwijmy go - pan Wysportowany. Zaczął od umoralniania.

- Tak nie można. Szkoda prawa jazdy, o zdrowiu i życiu nie wspominając - tłumaczył jak dziecku w szkole. - Pan poczeka trochę, wytrzeźwieje i dopiero wtedy pojedzie - proponował.

Pomocy zdecydowanie odmówił. Poszukiwania chętnego zaczęły się od początku. Tym razem na celownik została wzięła atrakcyjna brunetka. Nasz kolega spiął się w sobie, podszedł i zaczął dramatyczną opowieść o tym, jaki to miał ciężki dzień i jak trudno mu trafić do domu. Pani, choć wysłuchała z troską, to z rozbrajającą szczerością odpowiedziała, że pomogłaby chętnie, ale ona potrafi jeździć tylko samochodami z automatyczną skrzynią biegów. - Mój prawie jak automat - przekonywał plączącym się językiem reporter. - Niechże pani pomoże - błagał wręcz.
Atrakcyjna pozostała głucha. Odeszła pospiesznie.

Prawka nie ma, ale auto chętnie wypchnie

Po mniej więcej godzinie, dumni z mieszkańców uznaliśmy, że eksperyment można przerwać - ostatecznie nikt nie dał się namówić pijanemu. Nagle, ku naszemu zdziwieniu, do kołyszącego się na nogach reportera, podszedł młody chłopak. Jak się okazało, uczeń średniej szkoły. Zaofiarował pomocną dłoń - prawa jazdy nie ma, ale przecież wystarczy zwolnić ręczny hamulec, żeby wypchnąć auto z parkingu. Potem można już jechać. Młodzieniec nie miał chwili zawahania, nie zastanowiło go, że natręt bełkocze, a na fotelu kierowcy leży napoczęta butelka z alkoholem.
- Niech pan wsiada, ja popchnę - przekonywał.

Młodzieniec nie był, niestety, jedyny, bo ofiarował się też jeden z przechodniów - Pan Pomocny. Od razu przyznał, że nie ma prawa jazdy, ale kierować potrafi. Był bliski, by usiąść za kółkiem.

Ciekawość nie przełożyła się na zgłoszenie

Na zamieszanie z samochodem nie zareagował też nikt z przechodniów, mimo iż kilku zatrzymywało się i przysłuchiwało „pijanym” rozmowom dziennikarza. Nadzieję mieliśmy w mężczyźnie w jasnej podkoszulce i brązowych spodniach. Nie dało się ukryć, że zżera go ciekawość, co też się wyprawia na deptaku. Poczynaniom niby pijanego kierowcy najpierw przyglądał się, stojąc ot tak, niby przypadkiem, przed drogerią. Potem spacerował w tę i z powrotem przed jej witryną. W końcu z założonymi na plecach rękoma udał się na spacer ul. Świeykowskiego. Dosłownie minutę później wrócił drugą stroną ulicy. Gdy sięgnął do kieszeni, mieliśmy nadzieję, że po telefon. Myliliśmy się jednak. Co więcej, nie zareagował nawet na to, gdy nasz kolega rzeczywiście usiadł za kółkiem i wyjechał z parkingu.

Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach, wynikami naszej prowokacji jest w sumie podbudowany. Dwóch „odszczepieńców” nie świadczy przecież, że wszyscy są nieodpowiedzialni.

- Choć tym razem nikt nie zadzwonił z interwencją, nie znaczy, że tak jest zawsze - mówi Grzegorz Szczepanek. - Telefonów o tym, że jakiś kierowca dziwnie się zachowuje podczas prowadzenia auta, jest wiele. Zawsze reagujemy. Do rzadkości zdarza się, by kierowca rzeczywiście był pod wpływem alkoholu - dodaje.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska