Krakowska Karta Mieszkańca ma funkcjonować na wzór Karty Warszawiaka, dzięki której osoby płacące podatek PIT w stolicy mają ulgi m.in. na bilety komunikacji miejskiej i bilety do muzeum. Problem w tym, że ta karta - zgodnie z zapewnieniami Andrzeja Kuliga, wiceprezydenta Krakowa - miała zacząć funkcjonować... na początku 2017 roku. Nie ma jej do dziś.
- Jesteśmy na etapie prac o tzw. charakterze technicznym; szukamy najlepszych rozwiązań, by np. mieszkańcy nie musieli stać w gigantycznych kolejkach po odbiór karty - mówi wiceprezydent Kulig. - Chcemy
też wprowadzić taką zasadę, że urzędnicy sami będą weryfikować, czy ktoś faktycznie płaci podatki w Krakowie i należą mu się profity płynące z posiadania Karty Mieszkańca. Dzięki temu mieszkańcy nie musieliby dostarczać dokumentacji przy jej odbiorze - podkreśla Andrzej Kulig. I zaznacza, że sama karta - powinna zacząć „działać” w pierwszym kwartale 2018 r.
Dawne autobusy w Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Oczywiście poza kwestiami technicznymi, ustalone musi zostać, jakie dokładnie profity zyskają dzięki karcie mieszkańcy. - Propozycja jest taka, by dla osób płacących podatki w naszym mieście, które będą miały Kartę Mieszkańca, na co najmniej dwa lata zamrozić podwyżki cen biletów okresowych w komunikacji miejskiej oraz biletów wstępu do miejskich instytucji kultury - tłumaczył w 2016 roku wiceprezydent Kulig.
Teraz - jak przyznaje wiceprezydent - rozważane jest nie tyle opcja „ochronienia” posiadaczy Karty przed ewentualnymi podwyżkami, co przyznanie im faktycznych ulg. Mieliby po prostu zapłacić mniej np. za bilet miesięczny MPK na wszystkie linie, który obecnie kosztuje 89 zł. O ile mniej? Tego w magistracie jeszcze nie zdradzają. - Mam nadzieję, że najpóźniej za miesiąc będę w stanie przedstawić wszystkie gotowe rozwiązania i założenia wprowadzenia Karty - mówi wiceprezydent Kulig.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 6
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski