„To okazja do dialogu w krytycznym momencie dla bezpieczeństwa europejskiego. Kiedy napięcie jest duże, ważne jest, abyśmy usiedli przy jednym stole i porozmawiali o naszych obawach" - napisał na Twitterze sekretarz Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg tuż po rozpoczęciu rozmów.
Rozmowy w Brukseli to drugi w tym tygodniu etap rokowań Rosji z Zachodem. W poniedziałek do rozmów amerykańsko-rosyjskich doszło w Genewie. Nie przyniosły one żadnego rezultatu. Również po rozmowach NATO-Rosja nikt nie spodziewać się przełomu, ani nawet zbliżenia stanowisk. Oczekiwania Moskwy są tak daleko idące, że jeszcze przed spotkaniem strona zachodnia wyraźnie mówiła, że nie będzie żadnych ustępstw, choćby w kwestii zamrożenia tzw. polityki otwartych drzwi NATO.
Rosja żąda m.in. prawnej gwarancji, że Sojusz nigdy nie przyjmie w swe szeregi Ukrainy. Z kolei NATO oczekuje od Moskwy zmniejszenia napięcia militarnego wokół granic ukraińskich. Na te tematy rozmawiano w poniedziałek w ramach Komisji NATO-Ukraina.
Rada NATO-Rosja powstała w 2002 jako forum konsultacji w kwestiach związanych z bezpieczeństwem między członkami NATO a Rosją. Poprzednie posiedzenie Rady odbyło się w 2019 roku. W ciągu ostatniego półrocza relacje między Sojuszem a Rosją pogorszyły się jeszcze bardziej, gdy z Brukseli wydalono grupę rosyjskich dyplomatów, którzy prowadzili działalność szpiegowską. W odpowiedzi Moskwa zamroziła formalne kontakty z NATO.
