MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pospieszalski z wozu, widzom lżej

Przemek Franczak
archiwum
Dziennikarzy dzielę na dobrych, złych i prawicowych. Naturalnie najbardziej lubię tych ostatnich, bo ich inkwizycyjna zaciekłość w tropieniu antypolskich spisków i próbach narzucania ludziom swojego światopoglądu nieustająco poprawia mi nastrój. Ilekroć bowiem obserwuję podrygi narodowo-katolickich publicystów, tylekroć dziękuję w myślach - dziś może zrobię to nawet telefonicznie - mamie i tacie, że wlali mi do głowy wystarczająco dużo oleju, bym nie skazywał się na permanentne bogoojczyźniane wzdęcie.

Koledzy z prawej strony (ja sam jakoś nie potrafię zaznaczyć się na tym wykresie, wolę widzieć się w podzbiorze "zdrowy rozsądek") ujmują mnie heroiczną walką o ujawnienie jedynej słusznej prawdy o katastrofie smoleńskiej, ale nie mam jednak zamiaru roztrząsać w tym miejscu raportu MAK i reakcji nań polskich mediów. Bo cóż tu można napisać. Jest raport, no i co z tego? Wszystkich umocnił jedynie w ich wcześniejszych sądach. Kto (nie) wierzył, że to zbieg nieszczęśliwych okoliczności, dziś (nie) wierzy w to jeszcze mocniej. W zasadzie nie trzeba nawet włączać telewizora ni komputera, żeby wiedzieć, kto ma co do powiedzenia.

Smoleńsk to jednak front walki prawicowych publicystów niejedyny, ostatnio zagrzmieli zgodnie w proteście przeciw zdejmowaniu z anteny Telewizji Publicznej programu Jana Pospieszalskiego. Ubawiłem się setnie, bo z ust i klawiatur wystrzeliły potężne argumenty o upolitycznieniu TVP, czystkach, zagrożonej wolności słowa itp. Tymczasem prawda jest taka, że Pospieszalskiego z Woronicza powinni wyrzucić już dawno. Ba, nie powinni go tam w ogóle wpuszczać. Nie dlatego wcale, że ma takie, a nie inne poglądy. Nie dlatego, że w studio na żywo znajdowały ujście jego lęki i obsesje. Nie dlatego nawet, że "Warto rozmawiać" powinno mieć tytuł "Nie warto rozmawiać", bo od założonej przez gospodarza tezy nigdy nie było odwrotu. Powinni go byli zwolnić, bo jest żenująco słabym dziennikarzem. Nie słucha rozmówców, nie potrafi zadawać pytań, jest chaotyczny. Sam siebie zapędza w kozi róg częściej niż zaproszonych gości. No i gibie się na wszystkie strony, co u wrażliwszych widzów może wywołać chorobę lokomocyjną.

No, ale bronią słabeusza, bo podejmował kontrowersyjne tematy, jawnie tępił gejów, in vitro i rząd Tuska. Stróżował wartościom - jak powiedzieliby niektórzy. To ja mówię tak: pluralizm opinii w telewizji publicznej jest konieczny i stróżujcie sobie w niej, jeśli chcecie, ale róbcie to na poziomie. Wystarczy zarzucić wędkę do redakcji Rzeczpospolitej i na pewno na haczyk złapie się dziennikarz/katolik/wyborca PiS, który w odróżnieniu od Pospieszalskiego będzie w stanie ujarzmić w głowie dwie myśli naraz i należycie się wysłowi.

Podstawowym problemem TVP nie jest zresztą jej upolitycznienie, tylko odkulturalnienie. Z anteny znika właśnie ostatni program o książkach. Nie żebym był jego oddanym widzem, ale "Klanu" też nie oglądam i jakoś go nie ściągają. Możecie wierzyć lub nie, ale żyją jeszcze w Polsce ludzie, którzy od telenowel wolą lekturę. I nie cieszy mnie wcale to, że jak Pospieszalski albo jakiś inny prawicowy dziennikarz napisze książkę o zamachu i drugim Katyniu, to nie będzie nawet gdzie o niej NIE opowiedzieć.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska