Wzywający pomocy informował, że matce i jej dziecku ogień odciął możliwość samodzielnego wydostania się z pożarowej pułapki.
- Doskonale wiedziałem, że w takiej sytuacji liczy się każda chwila - mówi kapitan Tomasz Szewczyk, który jako oficer dyżurny Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu odebrał wezwanie pomocy z Gródka nad Dunajcem. - Podane miejsce pożaru, osiedle domków jednorodzinnych w rejonie drogi prowadzącej do ośrodka rekolekcyjnego Arka, wskazywała, że to blisko remizy miejscowej OSP. Druhowie dotarli tam bardzo szybko.
Ponieważ była konieczność ewakuacji ludzi z wyższej kondygnacji z PSP w Nowym Sączu wysłany został także samochód z drabiną. Jako wsparcie pojechała OSP z Rożnowa.
- Drabina samochodowa nie mogła podjechać pod płonący dom, tak by umożliwiła wydobycie ludzi - relacjonuje Józef Tobiasz, wójt gminy Gródek nad Dunajcem. - Ciężarną kobietę i jej córeczkę, tkwiące w bardzo zadymionym miejscu, sprowadzono po drabinie przystawionej do ściany. Ciężarna karetka zabrała do szpitala. Dzieckiem zajęli się krewni.
Według ustaleń strażaków pożar wybuchł z powodu awarii instalacji elektrycznej. Zapalił się telewizor, a płomienie przerzuciły się na boazerię. Akcja straży trwała 2 godziny.