Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozdrowienia od kibola tułacza, latarnika naszych czasów

Włodzimierz Zapart
fot. 123rf
Wśród wulgarnych napisów z kibolskimi wyznaniami wiary zauważyłem graffiti, które wprawiło mnie w osłupienie. Wielki malunek z białą gwiazdą - ma dwa i pół metra wysokości, a długi jest chyba na dziesięć - pojawił się w Krakowie, przy alei 29 Listopada, około 3 kilometrów od pomnika Mickiewicza na Rynku Głównym. "Ciałem za granicą, lecz sercem na 29, Emigrant, pozdro" - głoszą litery na chłopa wysokie. Graffiti jest zatem jakby pocztówką z zagranicy. Nadawca wyraża tęsknotę za ukochaną drużyną i podwórkiem przy alei 29 Listopada, nazywanej w miejskim slangu mianem 29. Ulicy.

Nadawca wyraził tęsknotę w sposób dla siebie właściwy, nielegalnie, w konspiracji, bezpardonowo ingerując w przestrzeń publiczną i dewastując elewację bloku. Kiedy już jednak ochłoniemy z oburzenia, policzymy koszta zamalowania (farba plus VAT plus robocizna i ZUS, to będzie ładnych kilkaset złotych), kiedy więc użalimy się nad losem, pomyślmy też o człowieku, który na murze dopuścił się ekspresji swej duszy.

Choć wiem, że nie mnie pozdrawia w tym graffiti, to poczułem do niego sympatię. Biedny chłopak - pomyślałem. Gdyby nie wiraże historii, to skoczyłby po robocie na piwko do restauracji Wiśniowej, zajarałby fajkę nad rzeką Białuchą, może pobaraszkowałby tam w letnią noc na trawie - młodość musi się wyszumieć. Potem odprowadzałby dzieciaki do szkoły nr 95, cieszyłby się, że drużyna wygrywa, że dzieci rosną. Lecąc do pracy widziałby, jak płomienie porannych zórz tańczą na szybach Uniwersytetu Rolniczego, a wieczorem kląłby jak szewc, bo nie ma gdzie auta postawić. Potem posiedziałby jeszcze na ławeczce z kumplami emerytami, a na koniec - jako najdroższy mąż, ojciec i dziadek - spocząłby na cmentarzu Rakowickim, niedaleko, za torami. Tam gdzie Matejko, Kantor, Grechuta, Szymborska. Takie życie.

Ale takiego życia nie będzie. Roboty nie ma, knajpy Wiśniowej też nie ma, Białucha płynie, ale nie ma czasu siedzieć na ławeczce, a na Rakowice jeszcze nie pora. Trzeba jechać za chlebem, jak góral z piosenki. Trzeba szlifować paryski bruk, jak wieszcz Adam, tęsknić za krajem lat dziecinnych, jak sienkiewiczowski latarnik.

Żal takiego kibola tułacza. Choć są też wątpliwości. Że tęskni, to widać, bo elewacja zdewastowana. Ale co on ma na swoim kibolskim sumieniu? Może nie za chlebem pojechał, lecz uciekł przed policją?

Przecież kibol, który dźgał widłami na Kurdwanowie albo rąbał maczetą rękę w Borku, też na obczyznę wyemigrował. Jakiż to latarnik?
Trudno powiedzieć, co kto ma na sumieniu. Sądy sądzą łajdaków, a ludzie tęsknią i wysyłają pocztówki. A co do Sienkiewiczowskiego latarnika, to wiemy, że na wielu wojnach walczył, nie zawsze o wolność, równość i braterstwo. Był żołnierzem i przelewał krew - własną i cudzą. Zanim więc stał się posągiem z kanonu lektur szkolnych, budzącym nasze patriotyczne uniesienie, to niejedna matka i wdowa wypłakała przez niego oczy.

Może nie potrzeba o tym mówić dzieciom w szkole. A może właśnie potrzeba. Może gdybyśmy im powiedzieli o tym i o innych ważnych rzeczach, to świat byłby piękniejszy, a kibole nie byliby kibolami?

Od redaktora: W piątek popołudniu kibolskie grafitti zostało zamalowane przez konkurentów

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska