Dzisiejszy mecz z Błękitnymi (godz. 17.45), którego stawką jest awans do półfinału Pucharu Polski, stanowi dla „Pasów" przerywnik w ligowych zmaganiach. Niezbyt pożądany w kontekście sobotniego starcia z Wisłą, a także wobec wyniku pierwszego spotkania (0:2).
Mecz Cracovia – Błękitni Stargard Szczeciński w Polsacie Sport
- Bardzo nie na rękę jest mi rezultat z pierwszego meczu - mówi trener Cracovii Robert Podoliński. - Inaczej byśmy podchodzili do rewanżu, mając zaliczkę. Teraz możliwe, że będziemy musieli grać dłużej niż 90 minut.
To nie byłaby korzystna sytuacja dla Cracovii w obliczu derbów. Dlatego szkoleniowiec będzie rotował składem, nie puści do boju najmocniejszej jedenastki. Z pewnością szansę występu dostaną ci, którzy jesienią jeszcze nie grali, jak np. Deleu, Mateusz Cetnarski. - Sytuacja kadrowa jest dość dobra - ocenia szkoleniowiec. - Wracają Krzysztof Nykiel i Bartosz Rymaniak. Pole manewru na pewno mi się zwiększyło. Kłopot mamy z Mateuszem Wdowiakiem, nie będziemy mogli z niego skorzystać. Jest taki moment, że trzeba postępować z nim bardzo ostrożnie, wolimy dmuchać na zimne. Będzie kilka zmian w stosunku do meczu ligowego, spowodowanych problemami zdrowotnymi po tym spotkaniu. Zawodnicy mają mikrourazy.
Szkoleniowiec ma na głowie Puchar Polski, ale już myśli o Wiśle. Oglądał ją w niedzielę przy ul. Łazienkowskiej. - Rzuca się w oczy dość duża jakość, jaką prezentuje ten zespół - ocenia trener "Pasów". - Są indywidualności, jak Stilić czy Uryga, który wykonał dobrą pracę w Warszawie. Wisła grała już dobre mecze z Bełchatowem, Zawiszą, które powinna była wygrać. Jeżeli Wiśle zostawi się sporo miejsca, to potrafi operować piłką.
Natomiast „Pasy" muszą dzisiaj pokazać, że jest różnica między ekstraklasą a II ligą. - Jesteśmy zdenerwowani po pierwszym meczu. Własne boisko jest jednak naszym sprzymierzeńcem - mówi szkoleniowiec.