Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca Polaków stresuje, bo wciąż jesteśmy na dorobku

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Fot. Archiwum Prywatne
Rozmowa z profesor Anną Śliz, dyrektorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu Opolskiego.

Według badań przeprowadzonych w różnych krajach europejskich Polacy najsilniej stresują się w pracy. Aż 46 procent z nas skarży się, że często lub bardzo często odczuwa stres związany z wykonywaniem zawodu. A blisko co czwartego Polaka taki stres dopada codziennie. Dla porównania podobne problemy ma tylko co dziesiąty Hiszpan.
Hiszpania nie jest najlepszym punktem odniesienia. W tzw. krajach południowych styl podejścia do pracy i do obowiązków – przynajmniej części społeczeństwa - jest specyficzny i inny niż u nas. Pamiętam swoje zdziwienie podczas wczasów w Grecji, gdy uprzedzano nas, by nie zwracać uwagi na rozkład jazdy autobusów, bo kierowca i tak przyjedzie wtedy, kiedy będzie miał ochotę.

Dobrze, zostawmy Hiszpanów, ale dlaczego Polacy się tak stresują? W handlu i marketingu ten problem dotyka blisko 60 procent zatrudnionych.
To jest związane z tym, że Polska cały czas jest w fazie intensywnego rozwoju. Dla nas wciąż bardzo ważny jest świat materialny, jesteśmy na dorobku. Pracujemy ciężko, nierzadko więcej niż na jeden etat, bo chcemy zaoszczędzić na kupno mieszkania, na nowy, większy samochód albo na lepszą komórkę. Stawiamy to sobie za cel. I na naszym poziomie rozwoju nie jest to nic złego. Społeczeństwa lepiej rozwinięte ten etap mają za sobą. Koncentrują się na wartościach postmaterialistycznych. Dla nich praca częściej jest przyjemnością.

Mimo że od zmiany ustroju minęło już blisko 28 lat, czyli więcej niż pokolenie, nasze spojrzenie na pracodawcę często jest jeszcze socjalistyczne. Widzimy w nim złego kapitalistę i wyzyskiwacza. Jak ktoś mocno powiedział: z socjalizmu z ludzką twarzą wyszedł kapitalizm ze świńskim ryjem. To stres powiększa?
Prawie trzydzieści lat to dużo w życiu pojedynczego człowieka, ale w życiu społeczeństwa niewiele. My się ciągle kapitalizmu uczymy. Większość ludzi, którzy są dziś na rynku pracy, kształciła się i zdobywała zawód jeszcze w czasach realnego socjalizmu. Ich mentalność jest hybrydą tamtych i nowych czasów. Są bardziej podatni na stres niż młodzi, którzy teraz na rynek pracy wchodzą. Starsi doświadczyli okresu przejściowego, kiedy bezrobocie w Polsce było bardzo wysokie, a utrata pracy była czymś powszechnym i bardzo trudnym do przezwyciężenia. Oni boją się bardzo, że mogą pracę stracić. Młodzi inaczej.

Badania to potwierdzają. Poziom stresu pracowniczego w Polsce, choć nadal bardzo wysoki, jest i tak o blisko 10 procent niższy niż rok temu.
Obniżają go właśnie ludzie młodzi, którzy do życia dorosłego przygotowali się już w nowych warunkach. Ich podejście jest trochę inne. Jak nie uda się ta praca, to będzie następna.

Wydaje się, że pokolenie młodzieży w ogóle luźniej podchodzi do życia.
Osoby starsze, bardziej obowiązkowe, bardziej się też przejmują, czy wykonają swoją robotę dobrze. Starsi nie chcą zmieniać zatrudnienia ani szefa. Martwią się i stresują dodatkowo. Luzackie podejście wielu młodych do pracy i życia poziom stresu mocno obniża. Takie postawy wzmaga też rynek pracy, bo bezrobocie spada i w niektórych dziedzinach życia mamy już rynek pracownika, a nie pracodawcy. Ale nadal obowiązuje u nas taki wzorzec, że pracodawca prywatny cieszy się większym prestiżem niż państwowy. To też jest efekt zaszłości. Musi minąć jeszcze 30 lat, a może dwa i trzy razy tyle, by się to myślenie zmieniło.

Wielu z nas nie potrzebuje pracodawcy z kijem, żeby się na co dzień nakręcać. Nie tylko w pracy. Żyjemy w Europie dwóch prędkości. My na Wschodzie ciągle biegamy, szarpiemy się, często niewiele z tego mając. Zachód kroczy. W jednym z niemieckich landów niedawno przez tydzień pobytu nie widziałem nikogo, kto by się spieszył – ani uczeń z tornistrem, ani kelner z tacą w restauracji…
Mam podobne obserwacje z Kanady. Tam praca wiąże się z absolutnym spokojem. Ludzie pracują 8-9 godzin i zarabiają, ale jak wracają do domu, o pracy zapominają. O tym, żeby ktoś pracował w weekend, nie ma mowy. To jest czas dla rodziny i na odpoczynek. Do domu się wraca, żeby cieszyć się życiem. My tego jeszcze nie mamy. Nie tylko wielu z nas zabiera dosłownie jakąś część pracy do domu, ale przede wszystkim – wiem to także po sobie – myślimy o tym, co w pracy i rozmawiamy o pracy. Nie potrafimy się od niej uwolnić, zostawić jej przy warsztacie. Czasem wręcz zatruwamy robotą życie domownikom. Ponieważ nie umiemy odpoczywać, to i nasze życie rodzinne nie wygląda zbyt dobrze. A jak się nie umiemy zrelaksować, to ma to także konsekwencje zdrowotne.

To się będzie zmieniać?
Musi się zmienić nasze wartościowanie tego, co naprawdę w życiu jest ważne. A żeby to się stało, potrzebny jest czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Praca Polaków stresuje, bo wciąż jesteśmy na dorobku - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska