Według szacunków Polskiego Holdingu Rekrutacyjnego, który zajmuje się badaniem rynku zawodowego, do pracy sezonowej za granicę może wyjechać ok. 500 tys. Polaków.
W Miejskim Urzędzie Pracy z każdym cieplejszym dniem ubywa bezrobotnych. - Odnotowujemy spadek liczby osób, które rejestrują się jako bezrobotne, zwiększa się także liczba osób, które znajdują zatrudnienie. Wszystko za sprawą pracy sezonowej - wyjaśnia Monika Różycka-Górska, rzeczniczka Miejskiego Urzędu Pracy.
Zapytaliśmy Czytelników strony internetowej Kuriera Lubelskiego: Gdzie najchętniej wyjechaliby do pracy wakacyjnej? Okazało się, że największą popularnością cieszy się Norwegia. W tym kraju pracy sezonowej będzie szukał co czwarty lublinianin. Na drugiej pozycji uplasowały się Niemcy (21 proc.).
Za zachodnią granicą Polacy najczęściej pracują w rolnictwie. Stawka godzinowa wynosi 7 euro. Więcej, bo ok. 8-9 euro na godzinę, zarobią osoby, które znają język niemiecki. Gdzie jeszcze pracują rodacy?
- Dużym zainteresowaniem cieszy się również Holandia. Polacy szukają tam zatrudnienia przy zbiorach owoców i warzyw. Ostatnio modnym kierunkiem wyjazdów do pracy w sezonie letnim stała się Skandynawia - mówi Krzysztof Belczyk, specjalista ds. rynku pracy. - Zbieracze runa leśnego w Szwecji mogą zarobić dziennie od 160 do 800 koron, czyli nawet 320 zł - wylicza Belczyk.
Opłacalnym kierunkiem jest też Francja. Z raportu "Praca sezonowa za granicą", który opracowała firma Sedlak & Sedlak, wynika, że pracownicy sezonowi przy zbiorze winogron mogą liczyć na 9 euro za godzinę. - Za pracę w soboty można liczyć na dniówkę wyższą o 25, a w niedzielę nawet o 50 proc. - wyliczają autorzy raportu.
W jakich branżach najłatwiej znaleźć pracę? - W tych, w których nie chcą jej podejmować mieszkańcy danego kraju. Dlatego często praca sezonowa za granicą wymaga przebywania w odmiennych i trudnych warunkach, np. chłodniach, magazynach czy w ubojni zwierząt - twierdzi Bartosz Kaczmarczyk, prezes zarządu Polskiego Holdingu Rekrutacyjnego.
Czytaj także:
Skąd wziąć pieniądze na studia?
Państwowa Inspekcja Pracy: Pracujemy za dużo