Rośnie niezadowolenie pracowników instytucji publicznych, których pensje od lat pozostają zamrożone. Dlatego kolejne branże już szykują się do protestów - czytamy w sobotnim wydaniu "Dziennika Polskiego".
Kwestia odmrożenia płac w sektorze publicznym może być jednym z gorętszych tematów kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Po kilku latach zaciskania pasa przedstawiciele kolejnych zawodów coraz głośniej domagają się podwyżek pensji. Zapowiadają też pierwsze protesty oraz manifestacje, także w Krakowie.
Podwyżek domagają się coraz głośniej kolejne branże z budżetówki. Od pracowników instytucji kulturalnych, poprzez pielęgniarki, pracowników administracji sądowej czy publicznej. Ich frustracja pogłębia się coraz bardziej albowiem płace mają zamrożone od 2008 roku.
Zasrane PO, przez kłamce tuska urzędnicz hydra rozrosła się do ponad 550 tyś urzędników, których nie da się zwolnić.
Teraz innym podniesiemy podatki, any urzęnikom żyło się lepiej.
A oszust tusk po prostu uciekł do Brukseli na ciepłą posadkę za 100 tys miesięcznie.
CHory kraj, trzeba z tąd uciekać jak najszyciej
j
jakur
Przecież nikt ich nie trzyma za ręce i nogi. Jak zarabiają za mało, to niech zmienią pracę na inną, poza posadami w administracji.
s
sgb
Ciekawe tylko, że pomio iż niezadowolenie samozatrudnionych i drobnych przedsiębiorców już dawno przekroczyło poziom ostrzegawczy nikt nie protestuje, tylko każdy zap....