18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Komisji Majątkowej. Pełnomocnika parafii pogrąża były wspólnik

Marta Paluch
archiwum Polskapresse
Dariusz M., dawny współpracownik Marka P., pełnomocnika parafii i zakonów przed Komisją Majątkową, zeznawał wczoraj przed krakowskim sądem. Ponieważ zasłaniał się niepamięcią, sędzia Sylwia Kwaśniewska zdecydowała, że odczyta jego zeznania z protokołu. Dariusza M. przesłuchiwało CBA w 2009 roku.

Dariusz M. opowiadał, jak Marek P. groził mu, gdy spotkali się 15 czerwca 2009 roku przy parkingu w hotelu "Łeba" w Łebie. Podkreślał, że jego strach przed Markiem P. brał się również stąd, że ten pracował wcześniej w SB. "Podszedł do mnie i powiedział: nigdy się tego po tobie nie spodziewałem. Wybiorę ci jaja i przyjdziesz do mnie na kolanach" - opisywał Dariusz M. - Ja to traktowałem jako groźby karalne - dodał.

Dlaczego Marek P. miał mu grozić? Według Dariusza M., chodziło o jego wiedzę, którą nabył jako bliski współpracownik Marka P. O interesach esbeka było wówczas w mediach głośno - P. wykazywał się ogromną skutecznością w odzyskiwaniu na rzecz parafii i zakonów zagrabionych w PRL gruntów . Pojawiły się też pierwsze podejrzenia, że nie wszystkie decyzje Komisji Majątkowej zapadały uczciwie.

Dariusz M. opowiedział, w jaki sposób Marek P. przekupił jednego z członków rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej, Piotra P.
Według M., było to w maju 2009 r. - Marek P. poprosił, bym wręczył 20 tys. zł i dokumenty mecenasowi Piotrowi P. Dał mi w swoim biurze w Bielsku-Białej dwie paczki banknotów po 100 zł i dokumenty. Byliśmy sami, Marek P. zawsze dbał o to, by nie było świadków - opowiadał Dariusz M. Był zaufanym człowiekiem Marka P. , który w 2004 r. zrobił go nawet prezesem zarządu w swojej spółce Żywieckie SA. - Nie wiem, po co miałem wręczyć te pieniądze Piotrowi P., ale Marek P. powiedział mi: "Muszę go czymś karmić".

Dariusz M. pojechał więc do Warszawy i spotkał się z Piotrem P. w hotelu "Intercontinental" o godz. 11.30. - Marek P. powiedział, że mecenas o wszystkim już wie. Więc przychodząc na spotkanie, dałem mu paczkę, mówiąc: "Marek prosił, by ci to przekazać". Piotr P. wziął ją i odpowiedział: "Tak, tak, tak, wiem". Jestem pewien, że wiedział, co jest w środku - mówił Dariusz M.

Opowiedział też o innych sytuacjach, gdy Marek P. woził przesyłki do Warszawy i prosił Dariusza M., by go odwieźć na dworzec.
- Miał przy sobie duże ilości pieniędzy. Jechałem z nim ze względów bezpieczeństwa - ciągnął M. Nie wiedział, komu Marek P. dawał pieniądze i za co, ale według niego, te wyjazdy miały związek z Komisją Majątkową, bo zdarzały się zawsze na kilka dni przed decyzjami tego ciała w sprawie zwrotu gruntów zakonom czy parafiom.

Opisywał też, jak Marek P. oszukał go na ponad 4 mln przy kupnie akcji spółki Super-Nowa. Obrońcy Marka P. próbowali dopytać Dariusza M. co do szczegółów tych spotkań i wypunktować niejasności. Pytali np., dlaczego raz zeznaje, że dawał łapówkę w maju 2009 r., a kiedy indziej, że trzy miesiące wcześniej? Pytali go, co to był za dzień? M. nie pamiętał. - A skąd pan wie, że dokumenty, które pan wręczył Piotrowi P., dotyczyły Komisji, skoro zeznał pan, że były zamknięte w kopercie? - drążyli obrońcy Marka P. (Piotr P. zaprzeczył, że brał łapówki od byłego esbeka, ten zaś zaprzeczył, że kiedykolwiek je dawał.)

Kolejne wątpliwości wzbudzały zeznania dotyczące zastraszania Dariusza M. na parkingu przez byłego szefa. - Dlaczego Marek P. miał pana zastraszać, skoro przyznał pan, że nie miał wiedzy dotyczącej Komisji Majątkowej? - dociekali. obrońcy. Interesowało ich także, z czyjej inicjatywy zaczęła się współpraca Dariusza M. z CBA.

Sędzia uchylała część ich pytań, argumentując, że Dariusz M. już na nie odpowiadał. W związku z wysuwanymi przez obrońców podejrzeniami o braku jej obiektywizmu, nakazała im doprecyzować, czy oznaczają one wniosek o zmianę sędziego.

Następna rozprawa - 7 października.

"GK" pisała o Komisji Majątkowej

Komisja Majątkowa zwracała Kościołowi mienie zagrabione w czasach PRL. Niektóre jej decyzje budziły ogromne kontrowersje. W 2011 r. gliwicka prokuratura oskarżyła dziewięć osób - członków Komisji i reprezentującego przed nią parafie i zakony Marka P.

Marek P., były esbek, ma pięć zarzutów, m.in. wręczenia łapówek członkowi komisji Piotrowi P. o wartości ok. 200 tys. zł (za "przychylność") oraz działanie na szkodę Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta. Członkowie komisji są oskarżeni o nadużycie uprawnień przy przyznaniu Tow. św. Brata Alberta gruntów w Zabrzu. Czterech z nich ma też zarzuty poświadczenia nieprawdy, a Piotr P. - wzięcia ok. 200 tys. zł łapówki od Marka P.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska