
MAN, niemiecki potentat w produkcji ciężarówek i autobusów, który w styczniu tego roku rozpoczął wielką, wartą 130 mln euro, rozbudowę swych zakładów w Niepołomicach, musiał czasowo wstrzymać lub ograniczyć produkcję pod Krakowem oraz innych swych fabrykach, m.in. w Monachium i odesłać załogi na postojowe. Zawiesił także rekrutację nowych pracowników

Niemiecki zarząd MAN Trucks & Bus SE już pod koniec marca informował o potężnych problemach z zapewnieniem dostaw kabli niezbędnych do produkcji ciężarówek, zapewniając jednocześnie, że od początku wojny w Ukrainie pracuje nad rozwiązaniem tego problemu („odtworzeniem ukraińskich struktur zaopatrzenia”) – co jednak potrwa. Dlatego zmuszony jest czasowo zawiesić lub ograniczyć działalność swoich fabryk, m.in. w Monachium i Niepołomicach oraz w Norymberdze, Salzgitter i Wittlich.

Producenci pojazdów, nie tylko ciężarówek i autobusów, jak MAN, ale i osobowych czy dostawczych, mają od ponad dwóch lat potężne problemy z ciągłością dostaw komponentów niezbędnych do utrzymania ciągłości produkcji. Wcześniej powodem tego było pozrywanie łańcuchów dostaw w wyniku pandemii covidu i związanych z nią restrykcji, teraz nałożyła się na to wojna w Ukrainie, gdzie działają m.in. kluczowi poddostawcy europejskich fabryk.

„W najbliższych trzech miesiącach także członkowie zarządu zrezygnują w znacznym stopniu ze swojego wynagrodzenia jako wyraz solidarności z załogą wobec dramatycznego rozwoju sytuacji” – informuje prezes Alexander Vlaskamp. Firma przyznaje, że nie jest w stanie dotrzymać uzgodnionych w umowach terminów dostaw ciężarówek do klientów, w związku z czym umożliwi rezygnację ze złożonych wcześniej zamówień – co może wpłynąć na wyniki finansowe.