https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Produkty benedyktyńskie nie różnią się od tych z marketu

Marta Paluch
Biszkopty benedyktynek to, według producenta, te same ciastka co w zwykłych sklepach. W Tyńcu kosztują 8 zł...
Biszkopty benedyktynek to, według producenta, te same ciastka co w zwykłych sklepach. W Tyńcu kosztują 8 zł... Adam Wojnar
Krakowscy benedyktyni z Tyńca jako specjały klasztorne lub mnisie oferują produkty, które z klasztorem niewiele mają wspólnego - wynika z informacji przekazanych "Gazecie Krakowskiej" przez producentów tych wyrobów. Co więcej, te same wina, dżemy i ciastka można kupić z inną nalepką w zwykłych sklepach, i to w niższej cenie.

Sprawdziliśmy sygnały, które płynęły do redakcji "Gazety Krakowskiej" po naszym pierwszym artykule o benedyktyńskich produktach firmowanych przez jednostkę gospodarczą zakonu z Tyńca - Benedicite. Na pierwszy ogień poszły wina. Zachęciła nas zakładka "klasztorne piwnice opactwa" w sklepie internetowym. Wino aroniowe - 13 procent mocy kosztuje w sklepie benedyktyńskim w Krakowie 20 złotych. Mają też wino jarzębinowe i wiśniowe. Okazuje się jednak, że wina te nie są produkowane według receptur zakonnych, ale przez firmę Vin-Kon z Konina, która dostarcza je mnichom.

Zadzwoniliśmy do firmy Vin-Kon spytać o mnisze receptury. Przedstawiliśmy się jako klient, który chce kupić butelkę i pytaliśmy o to, kto robi wino aroniowe "z klasztornej piwnicy". - Ja tam nie chcę nic mówić, afera się zrobiła - słyszymy. - Ale to wasze produkty? - Tak.

W delikatesach "Piotr i Paweł" to wino, tylko z nalepką firmy Vin-Kon, kosztuje 13,99 zł. Tymczasem w sklepach benedyktyńskich sprzedawane jest z nieco inną etykietą, a cena rośnie do 20 zł. Pod lupę trafił też "syrop mniszy malinowo-różany". U benedyktynów kosztuje on 10,90 zł.

Sprawdziliśmy w firmie "Polska Róża" produkującej ten syrop. Jest w nieco innej butelce i z inną nalepką. - My to im nalewamy do butelek - powiedziano nam w firmie. Gdy reporterka "Krakowskiej" zaczęła drążyć, czy zakonnicy dają chociaż recepturę, usłyszeliśmy, że składają się na nią naturalne komponenty, bez sztucznych dodatków. Ale należy ona do firmy, a nie do mnichów.

Podobnie było z " biszkoptami sióstr benedyktynek z Sandomierza". Koszt w sklepie zakonników - 8 zł. W tej samej wielkości pudełku są sprzedawane biszkopty firmy dr Gurgul z Jarosławia. Kosztują niecałe 4 zł, niemal w każdym sklepie spożywczym w Krakowie. Spytaliśmy w firmie, kto robi zakonne biszkopty. - My - usłyszeliśmy. - Czyli to ten sam produkt, który jest w waszym firmowym pudełku? - dociekamy. - Co mam pani odpowiedzieć? Tak, tak to wygląda. Nie mamy wpływu na to, kto i w jakim opakowaniu te biszkopty wystawi do sprzedaży. A receptura jest nasza - mówią nam pracownicy.

Część przedsiębiorców, którzy współpracowali (lub współpracują) z Benedicite, nie kryje, że byli zbulwersowani takim procederem. - Podpisywaliśmy umowy w dobrej wierze, licząc że będziemy sprzedawać klasztorne produkty. Tymczasem, po jakimś czasie zaczęli się schodzić do nas klienci z pretensjami. Mówili, że oferujemy to samo, co lepsze delikatesy, tylko drożej. Straciliśmy w ich oczach wiarygodność - mówi jeden z właścicieli sklepów sprzedających produkty benedyktynów (nazwisko do wiadomości redakcji. Boi się je ujawniać, bo ciągle wiąże go umowa z opactwem).

Inny właściciel sklepu z goryczą przyznaje, że zawiódł się na tej współpracy. - Gdybym wiedział, że pod marką "zakonne" kryją się zwykłe, chociaż dobrej jakości produkty, nigdy bym nie podpisał z nimi umowy franczyzowej. U mnie klient dlatego płaci 60 zł za kilo szynki, bo chce mieć produkt wyjątkowego, niekwestionowanego pochodzenia - dodaje i podkreśla, że zawiedzionych jest więcej.

Założyli oni stowarzyszenie, które jednak przestało istnieć. - Połowa sklepów została zamknięta, a mnisi skutecznie torpedowali nasze działania - mówi jeden z byłych członków. Opat oo. benedyktynów, o. Bernard Sawicki odpiera zarzuty. - Nawet jeśli te produkty wyglądają podobnie, to nie są takie same. Kontrolujemy ich produkcję - zapewnia.

Mówimy mu o informacjach, które uzyskaliśmy m.in. od producenta biszkoptów i wina. - Ja się na tym nie znam, ale jeśli są jakieś nadużycia, klienci powinni je zgłaszać. Trzeba to wyważyć, porównać skład - podkreśla. Według opata Sawickiego były przypadki, że producenci mieli wytwarzać dla benedyktynów specjały o określonym składzie, ale nie przestrzegali zaleceń mnichów. - Myślę jednak, że to jakiś margines, wyjątki - tłumaczy opat. - Faktycznie, w ciągu pięciu lat istnienia sieci sklepów franczyzowych z 70 została połowa. Część z nich padła dlatego, że za franczyzę brali się ludzie niekompetentni. Problemy były, ale nie większe niż w innych sieciach - dodaje ojciec Sawicki.

Potwierdza, że w umowach był zapis, by franczyzobiorcy się z sobą nie kontaktowali. A za każde naruszenie umowy groziła kara 30 tysięcy złotych. - Był taki zapis, bo każdy sklep współpracował z nami na innych warunkach. I tak nie nakładaliśmy na nich kar za to, że korespondowali z sobą. Nie idziemy do sądów, żeby postępować po chrześcijańsku - podkreśla.
Po chrześcijańsku zachowała się także Wojewódzka Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożyczych, która najpierw wytknęła zakonnikom nadużycia w nazwach produktów, a potem złagodziła zarzuty i zamiast nałożyć karę, zorganizowała mnichom szkolenia...

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 45

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
ten komentarz został umieszczony na stronie opactwa 14-02-2019, bardzo szybko został przez właściciela strony usunięty bez żadnej innej reakcji z ich strony.

Czego nauczą cię tynieccy benedyktyni?

Choćby tego, że nie mają czasu dla własnych parafian. W końcu hotele, restauracje, goście, miody, herbatki są ważniejsze.

Najpierw kilka lat temu nie mieli czasu żeby ochrzcić swojej nowej parafianki (3 wizyty w godzinach pracy tzw kancelarii i bezskutecznie...brak czasu). Poszliśmy z dzieckiem tam gdzie mieli czas. Kilka tygodni później podczas wizyty "po kolędzie" ten sam proboszcz miał pretensje. "Kto wam dał pozwolenie na chrzczenie dziecka gdzie indziej?". A przecież nie miał wcześniej na to czasu, nawet w godzinach urzędowania.

To samo gdy dziecko przystąpiło do pierwszej komunii gdzie indziej. Co było logiczne, inna szkoła inny kościół, ale reakcja po kolędzie identyczna. No kto nam dał pozwolenie?

Teraz dziecko przyszło zamówić mszę za swojego tatę, który zmarł kilka dni temu.

To samo, brak czasu. (do 3 razy sztuka?)

To jest proboszcz? Przychodzi do niego dziecko prosto ze szkoły, w tak trudnym czasie a nawet nie miał czasu posłuchać dlaczego.

To kpina nie kościół parafialny. No chyba, że to nowa forma przyciągania młodych ludzi do kościoła...(tak, pisownia z małych liter użyta celowo)
Z
Zenek
To co jest w hipermarketach nie powinno się dawać nawet psom taka jest tego jakość. Na nikogo nie robią wrażenia wasze żydo- masońskie , kłamliwe artykuły atakujące kościół katolicki ! Polacy zamawiają zdrową żywność z pewnego żródła ,czyli od zakonników .Wy nie kierując się żadną etyką oszukujecie i trujecie Polaków
L
Leken
??? :(
M
Małgorzata 1
sama próbowałam i nie żałuje, mają jedne z lepszych na rynku produktów naturalnych, ich ekologiczne kosmetyki są naprawdę gone uwagi, a żywność ekologiczna to po prostu rewelacja
p
produkty z lipy
Na warszawskiej Białołęce właśnie dziś powieszono wielki szyld - Produkty benedyktyńskie.
A już się cieszyliśmy na sklep dla ludzi. Nie spodziewam się ogromnych kolejek po towary dostępne w pobliskiej Biedronce czy Lidlu.
2 tysiące lat kręci się ten chrześcijański interes i nie ma odważnego żeby stwierdzić - Król jest nagi.
e
efraim
....ale na prawdę ważne jest ,nawet, kto sprzedaje,poza tym stempel na czoło Arona ,a stempel przeora to duża różnica-ci drudzy przechodzą czyściec na ziemi ,albo odpracowują wojsko jeśli nie lubią strzelać do zielonych ludzików,dixi
z
zielarz 68
No ale co to ma wspólnego z produktami benedyktyńskimi?? Chciałeś błysnąć jakimiś rewelacjami z średniowiecza?? Znam lepsze kolego... ale w niczym nie zmienia to faktu że post jest nie na temat.
x
xyz
Podobnie z krówkami kodeńskimi, robionymi przez znana firmę i figurujące w papierku jako kodeńskie w cenie 2x wyższej.
b
bratPID
a jak ciebie wykorzystali? bo każdy gada co uslyszał
K
KGF
Ja też wyraziłem swoje zdanie . Teraz wiem ,że przesadziłem z tą sprzedażą. Dam ci to gówno za darmo i dodam suszonego prawdziwka skoro lubisz smak truflowy.
o
oburzony
Dziwie się opatowi, który mówi, że nie idą do sądów, bo chcą postepowac po chrzescijańsku. Czy orzekanie sprawiedliwosci przez sąd świadczy o jego działaniu niechrześcijańskim??? Jasne... oni zazwyczaj zachowują się nie po chrzescijańsku!
p
profan
mel, vinum et pecuniam..., et ubi sacra?
d
deviare
pecunia non olet
K
Karolina
do czego przyczepić - ale klientom należy się informacja. Koncerny produkują w Chinach markowe produkty i absolutnie to samo bez tej metki (choć to jest zakazane, ale czasem się udaje) fabryki dostarczają jako "No Name". Benedyktyni mają swoją markę i przyznaję, że mniej uczciwie od koncernów, sprzedają produkty, których nie produkują i dla krórych nie mają zastrzeżonej receptury. Ot taki folklor religijny. Jeśli ktoś chce to kupować drożej - jego sprawa - natomiast informacja markietingowo-reklamowa wprowadza konsumentów w błąd i to jest oczywiście NAGANNE.
D
Deyna K.
Wyraziłem tylko swoje zdanie, a Ty mi tu wyjeżdżasz ze swoimi upodobaniami kulinarnymi i jeszcze na domiar złego myślisz, że mi je sprzedaż. Ja tam wolę benedyktyńskie trufle od święta z kandyzowaną skórką, nie muszę jak Ty szukać ich w muszli klozetowej i kropić perfumem. Rozumiem też skąd ta zajadłość!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska