Zimy i śniegu w Krakowie nie widać, ale tego czasu nie da się pomylić na Starym Kleparzu z żadnym innym. Już przed wejściem na targowisko więcej sprzedawców i stoisk niż zazwyczaj, asortyment też spotykany tylko w grudniu. Ozdoby choinkowe, same drzewka, świerki i jodły, jemioła, bożonarodzeniowe wieńca. I próby dobicia targu. Po krakowsku.
- Po ile to drzewko?
- 120.
- Drogo coś.
- Mniejsze jest za 80.
- Za tyle mogę wziąć większe.
- 110.
- 100.
- Niech będzie moja strata.
Kolejki na Starym Kleparzu
Stary Kleparz w weekendy zawsze jest oblegany, czasem ciężko przecisnąć się między stoiskami, ale przed świętami to zupełnie inna skala. Co chwila zator. Ani w jedną, ani w drugą stronę. Swoje trzeba odstać. Największe kolejki przed sklepami i stoiskami mięsnymi i rybnymi. Siatki i plecaki pęcznieją. W powietrzu unosi się zapach suszonych i wędzonych owoców.
- Proszę pana, cebula została! - krzyczy za zapominalskim klientem sprzedawczyni.
Zakupowy chaos, każdy może coś zgubić lub o czymś zapomnieć. Niektórzy robią sobie przerwę, trzeba w spokoju podsumować, co jeszcze jest do kupienia. Tutaj jest gdzie odpocząć - Stary Kleparz to też miejsce znane wśród krakowskich foodies. Tu się chodzi na kawę, wino i przekąski. A potem restart i znów skok w tłum między stoiska.
I to jest też ten wyjątkowy moment w roku, że ludzie rzadziej się niecierpliwią. "Wesołych Świąt" słychać na każdym kroku.
