Sędzia musiałaby mieć najpierw uchylony immunitet. Czyny, o które podejrzewa Beatę Morawiec prokuratura, są zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności.
Sędzia Beata Morawiec skomentowała doniesienia medialne na łamach Onetu:
Jak to jest, że ścigany rzekomo sędzia o planowanych zarzutach, które ma się mu postawić, dowiaduje się z „anonsów prasowych” - bo nie określę mianem dziennikarzy osób pisujących w portalu wpolityce.pl. Same zarzuty skomentuję krótko: to totalna bzdura.
Jednocześnie sędzia zaznaczyła, że nikt z PK nie poinformował jej o ewentualnych zarzutach, ani nie przesłuchiwał jej:
Ręce mi opadają, udowadnianie wszystkim, że nie jestem wielbłądem, to nie jest moje ulubione zajęcie, ale najwyraźniej nie będę miała wyjścia.
Sędzia Morawiec podkreśliła także, że PK od 6 lat próbowała znaleźć na nią zarzut. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik potwierdza, że Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował do Izby Dyscyplinarnej SN wniosek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędzi Sądu Okręgowego w Krakowie Beaty M.
PK uważa, że sędzia przywłaszczyła sobie środki publiczne.
W tle sprawy stoi też cywilny proces o ochronę dóbr osobistych. Sędzia Beata Morawiec wytoczyła go Zbigniewowi Ziobrze. W styczniu 2019 SO w Warszawie uznał, że minister sprawiedliwości ma przeprosić Beatę Morawiec. Zbigniew Ziobro się odwołał – na razie nie jest znany termin apelacji.
Źródło: Onet
