Czytaj także: Po meczu Polska Francja: nie było źle, ale dobrze też nie było
Propaganda sukcesu, jaką zaprezentowali komentatorzy tego widowiska przyprawiała natomiast o odruch wymiotny i jako żywo przypominała opowieści o Polsce, jako krainie mlekiem i miodem płynącej gdy w sklepach straszyły nagie haki.
Dariusz Szpakowski i Mirosław Trzeciak z całych sił próbowali zaklinać rzeczywistość i wmawiać wszystkim, że oto oglądamy grającą jak równy z równym ekipę Franciszka Smudy, gdy nawet osoba ledwo, ledwo zorientowana w futbolu, widziała gołym okiem, że oba zespoły dzieli różnica przynajmniej klasy. Owszem miała nasza drużyna kilka przebłysków, gdy potrafiła wymienić kilka podań, gdzieś tak w okolicy dwudziestego metra od bramki Francuzów. Tylko, że generalnie różnica choćby w wyszkoleniu technicznym obu drużyn była widoczna gołym okiem. A przecież nie mówimy tutaj o najsilniejszym składzie Francuzów. Od prawdziwej klęski nasz zespół uratował jedyny piłkarz na boisku, który klasą w pełni dorównywał podopiecznym Laurenta Blanca, czyli stojący w bramce Wojciech Szczęsny. Tymczasem komentatorzy tak zaangażowali się w robienie tzw. dobrej atmosfery wokół kadry, że wyszła z tego parodia, a nie rzeczowy komentarz.
Wisienką na torcie była natomiast pomeczowa rozmowa z trenerem Franciszkiem Smudą, podczas której można było się tylko zastanawiać, kiedy dziennikarz uklęknie przed selekcjonerem... Jedynie dwójka ekspertów zaproszona do pomeczowego studia, czyli Tomasz Rząsa i Maciej Żurawski potrafiła się zdobyć na obiektywizm i szczerze powiedzieć, jak naprawdę wyglądał ten mecz. Nie mam złudzeń, że zaklinanie rzeczywistości na antenie TVP będzie trwało w najlepsze do samego Euro 2012. A później najprawdopodobniej nastąpi brutalne zderzenie z rzeczywistością.
Kraków: rozpoczęła się**rekrutacja na studia 2011**
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**