W rodzinie Leszka Gryglickiego ze Spiczyna (Lubelskie) chmiel uprawia się od trzech pokoleń. - Chcę przekazać kiedyś swoją plantację synowi. Jeśli jednak sytuacja się nie zmieni, będę ją musiał zlikwidować - mówi.
Gryglicki produkuje rocznie ok. 15 ton chmielu. - W zeszłym roku nie sprzedałem jednej trzeciej, więc jestem jakieś 40 tysięcy zł w plecy. - W tym roku nikt nie kupi ode mnie nawet tony.
Zdzisławowi Wójciakowi z Piotrowic (pow. puławski) z zeszłego roku zostały prawie 3 tony. - Chmiel produkowany w Polsce jest wysokiej jakości, a do tego tani. A mimo to trzy największe korporacje piwowarskie nie chcą go kupować - żali się.
W czwartek pod browarem Okocim, który należy do Calsberga, pikietowało około 300 osób. Chcą, aby browary produkowały piwo tylko z polskiego chmielu i przestały dosypywać do niego chemicznych składników.
Pikieta zakończyła się o 15, kiedy w Warszawie rozpoczęło się spotkanie ministra rolnictwa Marka Sawickiego z przedstawicielami browarów i plantatorów. Korporacje obiecały, że zwiększą skup polskiego chmielu. - Postaramy się zwiększyć udział polskiego chmielu w produkcji o 40 proc., ale to wymaga czasu. Wiążą nas umowy z zagranicznymi dostawcami, a w branży panuje zastój - mówi Melania Popiel z Carlsberg Polska.
Członków Polskiego Związku Producentów Chmielu ta zapowiedź zadowala częściowo. - Zobaczymy, co będzie za kilka miesięcy. Na razie chcemy umieścić na etykietach piw, które są robione z polskiego chmielu, znak graficzny. Na razie dostaną go tylko małe, lokalne browary. Konsument będzie wiedział, co pije - kończy Wójciak.
Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!