Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prywatna medycyna tylko dla studentów z grubym portfelem

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Zapotrzebowanie na lekarzy na rodzimym rynku ochrony zdrowia cały czas rośnie. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada ich zaledwie dwóch.
Zapotrzebowanie na lekarzy na rodzimym rynku ochrony zdrowia cały czas rośnie. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada ich zaledwie dwóch. fot. Przemysław Świderski
Nauka. Na studia w Krakowskiej Akademii przyszły lekarz przeznaczyć będzie musiał aż 240 tys. zł. Ale za to matura z chemii i biologii nie musi być wzorowa. Przyszłych lekarzy do studiowania medycyny na „Fryczu” przekonać ma unikatowy program nauczania. Ciągle nie wiadomo jednak, kto te nowatorskie zajęcia poprowadzi.

Rok studiów lekarskich u „Frycza” kosztować będzie 40 tys. złotych. To o 16 tys. zł więcej, niż przyszli medycy płacą za dwa semestry medycyny w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Sporym wydatkiem będzie już sam udział w rekrutacji. Opłata rejestracyjna wynosi 5 tys. zł. Jeśli maturzyście nie uda się załapać na listę przyjętych, może liczyć na zwrot 90 proc. tej kwoty. - Wszystko wskazuje na to, że zawód lekarza będzie przez wiele lat bardzo chętnie wybierany przez młodych ludzi, co pozwala nam optymistycznie patrzeć na rekrutację - ocenia Anna Cieślak, rzecznik prasowy Krakowskiej Akademii.

O ile wysoko jest postawiona poprzeczka finansowa, to wymagania dotyczące wiedzy nie są zbyt rygorystyczne. Do rozpoczęcia studiów medycznych na KA wystarczy egzamin maturalny z biologii i chemii zdany tylko na 30 proc. w wersji rozszerzonej albo 60 proc. w wersji podstawowej.

W konkurencyjnym Collegium Medicum w ubiegłym roku na 220 dostępnych miejsc chętnych było ponad 1500 osób. Najgorsi z przyjętych na rozszerzonej maturze z biologii, chemii i matematyki średnio musieli uzyskać 80 proc. punktów.

Wyjątkowo wysokie koszty studiów w prywatnej uczelni mogą spowodować, że na ich rozpoczęcie zdecydują się tylko ci, którzy w rekrutacji na publiczne uczelnie nie mieliby szans, a więc ze słabszymi wynikami z matury. Przedstawiciele KA nie obawiają się jednak, że na ich sale wykładowe trafią najbogatsi, ale niekoniecznie najzdolniejsi studenci - Przygotowaliśmy unikatowy, nowatorski program kształcenia opracowany z wykorzystaniem doświadczeń uniwersytetów kanadyjskich i amerykańskich. Pozwala on studentom widzieć pacjenta w sposób całościowy i przez to łatwiej zrozumieć problemy medycyny. Mamy nadzieję, że przyciągnie zdolnych i ambitnych kandydatów - mówi Cieślak.

O przyjęciu kandydata dodatkowo decydować ma specjalna rozmowa kwalifikacyjna. Jeśli chętnych będzie więcej niż miejsc, w pierwszej kolejności zaproszone zostaną na nią osoby z wyższym wynikiem egzaminu maturalnego.

Rekrutacja na studia lekarskie na Akademii Krakowskiej rusza w połowie maja. Ilu studentów przyjmie uczelnia, jeszcze nie wiadomo. Dyrekcja wnioskowała o 100 miejsc, ale limit przyjęć dopiero w wakacje określi Ministerstwo Zdrowia.

Maturzystów do przeznaczenia rekordowych 240 tys. zł na zdobycie wykształcenia medycznego zachęcić ma innowacyjny program studiów. Powstał w wyniku konsultacji, które przedstawiciele uczelni prowadzili na uniwersytetach medycznych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Nowość polega na połączeniu treści znajdujących się do tej pory w różnych przedmiotach w moduły stanowiące spójną całość. Dla przykładu - moduł układ pokarmowy łączyć ma wiedzę z zakresu anatomii, fizjologii i histologii, moduł biologia rozwoju prenatalnego - informacje z biologii, chemii, fizyki czy genetyki.

Nadal nie jest jednak jasne, kto będzie odpowiedzialny za realizację tego programu, bo uczelnia nazwisk wykładowców zdradzać nie chce. - Kadrę będą tworzyć doświadczeni nauczyciele akademiccy - zapewnia Anna Cieślak, rzecznik prasowy KA. - Osoby te zastrzegły sobie nieupublicznianie nazwisk przed ostateczną decyzją o uruchomieniu studiów, a ta zapadnie dopiero po zakończeniu rekrutacji - tłumaczy.

Na razie pewne jest tylko, że wydziałem lekarskim pokieruje prof. dr hab. Filip Gołkowski, do tej pory związany z Uniwersytetem Jagiellońskim. Przyszli studenci decyzję o udziale w rekrutacji będą więc musieli podjąć w ciemno, nie wiedząc, kto konkretnie będzie odpowiedzialny za ich kształcenie.

Mimo to „Frycz” liczy, że chętnych nie zabraknie. Zapotrzebowanie na lekarzy na rodzimym rynku ochrony zdrowia cały czas rośnie. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada ich zaledwie dwóch. Znaczny odsetek tych praktykujących to medycy, którzy przekroczyli już 50. rok życia. Liczba absolwentów rokrocznie kończących studia medyczne nie pozwala z kolei na płynne zastępowanie pokoleń.

- Według statystyk w Polsce brakuje około 70 tysięcy lekarzy, a więc każdy kolejny absolwent medycyny, który tylko będzie chętny zostać w kraju i leczyć Polaków, jest mile widziany, również ten z Krakowskiej Akademii - komentuje prof. dr hab. med. Andrzej Matyja, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie.

Zdaniem prof. Matyi o poziom medyków, którzy ukończą studia akurat na „Fryczu”, nie należy się obawiać na zapas. - Predyspozycji do bycia lekarzem tak naprawdę nie da się zweryfikować na podstawie rankingów, statystyk i punktów. Pomocna może być rozmowa kwalifikacyjna, jeśli będzie rzeczywiście dobrze poprowadzona. W rzeczywistości umiejętności lekarzy weryfikuje zaś dopiero Lekarski Egzamin Końcowy, taki sam dla wszystkich i dalsze kształcenie w ramach specjalizacji - tłumaczy.

Krakowska Akademia to pierwsza komercyjna i niemedyczna uczelnia w Polsce, która otrzymała możliwość uruchomienia studiów medycznych. Decyzja Państwowej Komisji Akredytacyjnej, odpowiedzialnej za wydawanie tego typu pozwoleń, wywołała gorący sprzeciw uczelni medycznych. Ich rektorzy nie zdołali jednak przekonać komisji do tego, żeby medycyna zarezerwowana była tylko dla uczelni publicznych.

Zgodę na uruchomienie kierunku lekarskiego właśnie otrzymała kolejna prywatna placówka - warszawska Uczelnia Łazarskiego. Kształcić lekarzy zacznie w 2017 roku.

***

NIK Krytykuje kształcenie lekarzy
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli
wynika, że polski system kształcenia kadr medycznych nie zapewnia przygotowania wystarczającej liczby specjalistów potrzebnych do zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego kraju.

Zdaniem NIK w procesie nauki przyszłych lekarzy nie są uwzględniane obowiązujące trendy demograficzne i zapotrzebowanie na specjalistów konkretnych dziedzin medycyny.

Izba Zaleca wzmożenie nadzoru nad kształceniem medyków, szczególnie w przypadku studiów prowadzonych przez uczelnie niemedyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prywatna medycyna tylko dla studentów z grubym portfelem - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska