Na budowę wszedł w kwietniu 2010 r., a inwestycję zamknął 12 sierpnia. Trzy dni przed planem. Kłopot w tym, że nie dostarczył dokumentacji odbioru, bez którego nie można było uznać remontu za zakończony. Z papierami uporał się dopiero w kwietniu 2011 r. Oznacza to jednak, że od sierpnia naliczno mu karę - 0,3 proc. wartości inwestycji za każdy dzień.
- Miałem problem z uzyskaniem atestów materiałów wykorzystanych do prac remontowych - wyjaśnia przedsiębiorca. - Była to jednak tylko drobna formalność.
Bronisław Adamek dodaje, że druhom brak odbioru nie przeszkadzał, bo w sierpniu 2010 r. wnieśli do remizy meble, a w garażach stanęły strażackie wozy.
Stanisław Piegza, kierownik Wydziału Inwestycji UG w Limanowej mówi, że strażacy korzystali z remizy nawet w trakcie remontu. Musieli gdzieś trzymać auta i sprzęt na wypadek pożaru.
- Wykonawca miał trudności z trzymaniem się specyfikacji określonej w postępowaniu przetargowym - dodaje Piegza. Jego słowa potwierdza naczelnik OSP w Wysokiem Tadeusz Witecki. Twierdzi, że w trakcie remontu wyszły na jaw usterki, których przedsiębiorca długo nie chciał usunąć. Dotyczy to choćby zbiornika na szambo.
- Nie dość, że przeciekał, to w dodatku okazał się zbiornikiem na deszczówkę, a nie fekalia - opowiada Tadeusz Witecki.
Bronisław Adamek twierdzi, że zamontował zbiornik, który inwestor kazał mu zamówić. Uważa, że przypisano mu usterki, za które odpowiedzialność ponoszą inni wykonawcy prac. A było ich aż siedmiu.
Wytoczy więc urzędowi proces, bo jest przekonany, że kara została mu niesłusznie naliczona, a naprawa usterek za innych wykonawców naraziła go na koszty.
Autobusy w dawnym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!