https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przerwa w krakowskich szkołach. W niektórych było kilkadziesiąt dzieci, a w jednej - jedno

Agnieszka Maj
W szkołach dzieci mają zajęcia plastyczne oraz sportowe.
W szkołach dzieci mają zajęcia plastyczne oraz sportowe. fot. Maciej Urbanowski
Do niektórych placówek w Krakowie zgłosiło się tylko kilkoro dzieci. Aby zapewnić im opiekę, w szkole musiało dyżurować kilkanaście osób.

Większość krakowskich szkół posłuchała minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która zażądała, aby nauczyciele pracowali w czasie przerwy świątecznej, aby zapewnić opiekę dzieciom.

Do takiej sytuacji doszło po raz pierwszy: do tej pory szkoły były zawsze zamknięte pomiędzy Bożym Narodzeniem a sylwestrem. Teraz do niektórych z nich przyszło kilkadziesiąt dzieci.

Tak było m.in. w Szkole Podstawowej nr 27 przy ul. Podedworze. - Pierwszego dnia przerwy świątecznej mieliśmy 30 dzieci, teraz po ok. 25 dziennie - mówi Dorota Garścia, nauczycielka z SP nr 27.

Są także szkoły, w których z oferty zajęć skorzystało... jedno dziecko. Tak było m.in. w Szkole Podstawowej nr 1 przy ul. św. Marka, choć na zajęcia pierwotnie wpisanych było więcej uczniów. Potem jednak rodzice znaleźli dla nich opiekę. W Szkole Podstawowej nr 5 przy al. Kijowskiej dziennie będzie pojawiać się od trojga do pięciorga dzieci. W placówce pracuje w tym czasie 12 osób. To nauczyciele, którzy przychodzą na dwie zmiany, pani sprzątająca, pracownicy administracji, dyrekcja.

- Na jedno dziecko przypada więc po kilku dorosłych - zauważa Paweł Maślej, dyrektor szkoły. W Krakowie są też szkoły, w których zabrakło chętnych na zajęcia świąteczne, dlatego są zamknięte. Należy do nich SP nr 38 przy ul. F. Nullo. Świąteczna przerwa jest długa: od 22 grudnia do 7 stycznia.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
bez_cukru
Dziś w Panoramie był reportaż właśnie w omawianej sprawie. Jakaś podstawówka, trzech chłopców. Jeden z nich mówi: "Nie chciałem zostać z babcią i się nudzić i wolałam przyjść do szkoły". Bez komentarza.
A
Anita
Nauczyciele nauczyli się dziadostwa i teraz wskutek braku organizacji pracy opowiadają bzdury, że na jedno dziecko przypada kilku dorosłych. A czy ta pani z administracji to tez miała więcej urlopu niż przewiduje ustawa i sprzątaczka też?
b
belfer
współczesna szkoła nie uczy a ma zapewnić opiekę zatem jeżeli przychodzi tylko kilka dzieci czyli opiekę mają zaewnioną, czyli szkołą jest kompletnie niepotrzebna!!
t
takie pytanie
skoro rodzice poradzili sobie i zapewnili we własnym zakresie opiekę dzieciom, zatem szkołą nie jest potrzebna rodzicom, skoro rodzice poradzą sobie przez 2 tygodnie to i poradzą sobie przez następne 6 miesięcy
w
właśnie jest
Zajęcia opiekuńcze w dni wolne są w szkołach od lat. Tylko,że pani minister wskoczyła na stołek w myśl zasady "hop siup zmiana dup" i ma o szkolnictwie takie pojęcie jak robol o operze. Miejmy nadzieję, że przy następnym "hop siup" trafi się ktoś kto w szkole pracował i to nie jako sprzątaczka...
B
BBB60
To nauczyciele, którzy przychodzą na dwie zmiany, pani sprzątająca, pracownicy administracji, dyrekcja.
No i co że przyszli - dostają za to pieniądze, comiesięczną pensję. A jak ktoś chce mieć wolne to bierze sobie urlop. Zdziwieni ci nauczyciele - Święte Krowy.
m
m
Pani redaktor! Nie, nauczyciele posłuchali, bo nauczyciele to wiedzą! Nie trzeba przypominać. Dziwne stwierdzenie, że miało to miejsce po raz pierwszy. Bzdura! Już w tamtym roku wiele placówek organizowało zajęcia opiekuńczo - wychowawcze w czasie przerw świątecznych i ferii.
ł
łukasz
Szkoły i tak są ogrzewane, nauczyciele i administracja oplacani. Jedyne koszty to prąd, którego dużo placówka nie zuzyje.

A co robią rodzice gdy oddają dziecko pod opiekę do szkoły to ich sprawa.

Jedyne z czym się zgodzę, to fakt, ze zamiast otwierać wszystkie szkoły można bylo wyznaczyć dyzurne szkoły w kazdej dzielnicy
r
rodzic
Obecnie oświata boryka się z brakiem funduszy na podstawowe rzeczy. Utrzymywanie w "gotowości" wszystkich szkół, lub dla kilku dzieci jest nierozsądne! Budynek szkoły to nie domek jednorodzinny, który ogrzejemy za kilka złotych. To są tysiące metrów do ogrzania! Wg mnie te kilkanaście dni to grube miliony w skali kraju, które poszły z dymem! Nie chce nawet poruszać tematu dzieci, które są w szkołach, aby rodzice mieli więcej spokoju w domu lub żeby np. iść do fryzjera przed sylwestrem... Osobiście słyszałem o takich przypadkach.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska