Jacek F. twierdzi, że inaczej nie mógł postąpić, bo w jego odczuciu w firmie powstał groźny układ. Oskarżył Wilka o to, że jako pomocnik maszynisty pobierał wynagrodzenie, choć nie stawiał się w pociągu. Były dyrektor mówi wprost, że przez takie działanie nie tylko narażał spółkę na straty, ale przede wszystkim mógł doprowadzić do katastrofy w ruchu kolejowym.
- Józefa Wilka tytułowano prezesem i wszystkie istotne decyzje dotyczące zakładu były podejmowane w sposób nieformalny przez niego - mówił Jacek F. Jego zdaniem, dyrekcja, kierująca przed nim zakładem, była ściśle związana z tamtejszym związkiem zawodowym "Solidarność".
Jacek F. oskarżony został także przez PIP o jednostronne zerwanie umowy ze związkami w sprawie rozdysponowania funduszu socjalnego. Były dyrektor na ten zarzut również odpowiedział atakiem.
- W zakładzie sytuacja była zdumiewająca. Faworyzowane były pewne osoby, którym przyznawano pożyczki mieszkaniowe - tłumaczył Jacek F.
W trakcie rozprawy rykoszetem dostał senator Stanisław Kogut. Były dyrektor sądeckiego PKP Cargo zastanawiał się nad powiązaniami kierowanej przez senatora Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach ze związkowcami PKP Cargo. Przekonywał, że fundacja wynajęła "Solidarności" obiekt fundacji na dziwnych zasadach. - W radzie nadzorczej ośrodka w Muszynie, który wynajęto na imprezę, zasiadał Marian Kogut, członek komisji z ramienia związków, brat senatora Stanisława Koguta. Ośrodek wynajęto za 2 tys. zł miesięcznie - dowodził Jacek F.
Senator Kogut twierdzi, że to pomówienia. - Nasz ośrodek rehabilitacyjny nigdy nie był przez Cargo wynajmowany - mówi senator Kogut. - To nadaje się do sądu. Józef Wilk, zwolniony szef "Solidarności", przekonuje tymczasem, że padł ofiarą nagonki.
- Negocjowałem z dyrekcją pakt gwarancji pracowniczych i naraziłem się mocno pracodawcy - mówi Józef Wilk. - Dyrektor Jacek
F. trzy godziny po rozpoczęciu urzędowania miał gotowy wniosek o moje zwolnienie. Wcześniej robiono mi zdjęcia, mające dowodzić, że nie było mnie w pracy - przekonuje Wilk. W sądzie przedstawił faktury na urządzenia podsłuchowe, jakie miała zakupić centrala Cargo.
- Nakłaniano mnie, bym zeznał, że 2 i 9 czerwca Józefa Wilka nie było pracy, to nie zostanę zwolniony. Zaprzeczyłem i też straciłem robotę - zeznał maszynista, drugi z oskarżycieli posiłkowych na rozprawie.
Ogółem zwolniono 6 osób. Wszystkie złożyły pozwy do sądu pracy. Jedna ma już pomyślny wyrok i zasądzone odszkodowanie w wysokości 80 tys. zł.
PIP domaga się, by Jacek F. zapłacił 30 tys. zł grzywny. Kolejna rozprawa za 2 tygodnie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+