Do takiego finału doszło, bo Chemik w sobotę pokonał 3:1 Budowlanych Łódź, a Atom zwyciężył 3:0 z Polskim Cukrem Muszynianką Eneą. – Ekipa z Muszyny wygrała 3:2 z Impelem Wrocław (o awans do Final Four-przyp.) i ten wynik sprawił, że byłyśmy bardzo skoncentrowane. Przygotowałyśmy się dobrze od strony taktycznej. Realizowałyśmy założenia i to pozwoliło nam wygrać bez straty seta – tak spotkanie z Małopolankami oceniła środkowa „Atomówek” Maja Tokarska.
Natalia Skrzypkowska, przyjmująca z Muszyny: – Myślałyśmy, że chociaż uda się wywalczyć seta lub dwa, jednak dziewczyny z Sopotu grają bardzo pewnie. Są dobrze zorganizowane i nie ma mowy o prostych błędach w ich drużynie.
W pierwszej partii muszynianki wywalczyły 16 punktów, w drugiej – 21, w trzeciej – 15. W ogóle w tym sezonie ekipa znad morza to prawdziwa zmora ekipy znad Popradu, która przegrały z tym zespołem także oba spotkania w ekstraklasie (również po 0:3).
– Jesteśmy bezradne w konfrontacji z tym zespołem i sama się zastanawiam, jaka może być tego przyczyna – w sobotę ręce rozkładała libero „Mineralnych” Aleksandra Krzos. Dodawała: – Bardzo chciałyśmy wygrać i pokazać, że nie jesteśmy dziewczynkami do bicia, które znalazły się w tym turnieju przez przypadek. Jest mi przykro, bo chciałyśmy bardziej powalczyć. Zostawiłyśmy nasze serca na parkiecie, ale jesteśmy na siebie złe, bo wynik absolutnie tego nie odzwierciedla.
Klub z Muszyny PP zdobył tylko raz – w 2011 roku.
Teraz Chemikowi i Atomowi zostaje walka w play-off Orlen Ligi o tytuł mistrza Polski, a przed „Mineralnymi” rywalizacja o piąte miejsce.