Mimo protestów mieszkańców władze Wadowic nie wycofały się planów budowy składowiska odpadów segregowanych (czyli Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych) znajdującej się na granicy gmin Wadowice i Tomice. Ta lokalizacja bezpośrednio graniczy z ulicą Rzyczki na osiedlu Patria w Tomicach.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy mieszkańcy budynków przy ulicy Rzyczki, zauważyli geodetę dokonującego pomiarów. To od niego dowiedzieli się o inwestycji. Kilka miesięcy trwały ich protesty i próby zablokowania tej budowy. Nie pomogło wniesienie plakatów na sesję Rady Miejskiej. Nawet deklaracja w formie uchwały, podjęta przez rajców, wyrażająca wsparcie dla protestujących niczego nie zmieniła.
Wkrótce jednak magistrat będzie musiał zmierzyć się z poważnym dylematem. Wszystko za sprawą fortelu, którego zdesperowani protestujący postanowili użyć.
Mieszkańcy Wadowic i Choczni założyli komitet obywatelski inicjatywy uchwałodawczej i zebrali około 420 podpisów pod projektem uchwały, który złożyli w wadowickim Urzędzie Miejskim. Dokument dotyczy przystąpienia do zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy dla trzech miejskich działek. Dokładnie tych, na których burmistrz planuje wybudować PSZOK.
Przegłosowanie tego projektu, to będzie szansa na tego typu inwestycję. Burmistrz nie może wydawać pieniędzy na dowolną budowę bez zgody radnych, bo to oni zatwierdzają zmiany w budżecie. Poza tym, jeśli zignoruje nasz pomysł z torem rowerowym, to zdenerwuje tym samym wielu młodych ludzi z gminy, którzy od dawna marzą o takiej inwestycji - wyjaśnia Marek Nowak, jeden z mieszkańców.
Dlaczego protestujący nie chcą tam PSZOK?
Będziemy musieli sąsiadować ze składowiskiem różnych odpadów. To będzie uciążliwe a być może nawet szkodliwe dla zdrowia. Działki znajdujące się w pobliżu od razu stracą też na wartości - wyjaśnia Nowak.
Na razie jednak władze Wadowice nie zamierzają budować tam rowerowej atrakcji. PSZOK nadal jest priorytetem.
Pomimo złożonego przez nas projektu pumptracku, burmistrz nie wstrzymał inwestycji. Poinformowano mnie, że prace dotyczące budowy nadal trwają. Teraz przygotowywana jest na przykład inwentaryzacja drzew do wycinki – mówi Robert Rychlik, który nie chce w swoim sąsiedztwie żadnego PSZOK-u.
Inwestycja powstanie na samym końcu działki, jak najdalej od domów i zostanie osłonięta pasem zieleni izolacyjnej oraz objęta monitoringiem. Inwestycja w żaden sposób nie jest uciążliwa dla środowiska, na jej powstanie nie jest wymagane żadne pozwolenie środowiskowe ani konsultacje. Sam projekt jest nowoczesny i proekologiczny - zapewnia burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński.
Przekonuje, że wybrał najlepszą lokalizację dla tego celu. Wszystko wskazuje na to, że nie zmieni zdania, tym bardziej, że ma już od Starostwa Powiatowego w Wadowicach pozwolenie na budowę, które wydane zostało w październiku.
80 arów pod PSZOK w Wadowicach
Mimo tych zapewnień protestujący nadal grożą, że budowę zablokują, bo nie chcą żyć w towarzystwie odpadów. Cała działka, na której powstanie PSZOK liczy 80 arów. Kosztu budowy Wadowice chcą pokryć z unijnej dotacji. Na działce ma powstać wiata na odpady zbierane selektywnie z wydzielonym miejscem do mycia kontenerów, kontenerowy budynek socjalno – biurowy, utwardzony plac manewrowo–magazynowy, zbiornik retencyjny. Nie zabraknie miejsc postojowych, małej architektury oraz ogrodzenia.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Historia legendarnej rodziny z Andrychowa. Znacie ją?
- Połączą w Lanckoronie BDI z obwodnicą Skawiny!
- Korzystanie z toalety za złotówkę się nie opłacało? Zamknęli szalet w Wadowicach
- Sprawdź, jakie mieszkania można kupić w Wadowicach za ponad 300 tys. zł
- Wielka Woda w pow. wadowickim. Jak w hicie Netflixa. Archiwalne zdjęcia z powodzi
- Więźniowie z Wadowic sadzą drzewa na Leskowcu w Beskidach
Pierwszy raz w historii zmieniono kurs planetoidy
