Szpital tonie w długach
O sytuacji szpitala zrobiło się głośno pod koniec zeszłego tygodnia za sprawą radnych opozycyjnych, którzy w internecie opublikowali dramatyczny list Małgorzaty Skwarek, prezes szpitala, do Ewy Przybyło, burmistrza Rabki.
Pani prezes Skwarek podkreślała, że sytuacja finansowa placówki jest "krytyczna". Z pisma wynikało, że szpital ma niemal 2 mln zł długu, w maju i kwietniu miał problem z wypłatą pensji dla pracowników, a ponadto zalega z płatnościami składek dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Prezes szpitala poprosiła władze Rabki o natychmiastową pożyczkę 2 mln zł. Po nadzwyczajnej sesji rady miasta w czwartek wieczorem pani burmistrz dostała zielone światło, by pomóc szpitalowi.
- Udzielimy lecznicy pożyczkę w wysokości 1,2 mln zł do końca sierpnia br. - mówi Ewa Przybyło. Te pieniądze pójdą na bieżące wydatki szpitala. Równocześnie szpital ma przeanalizować sytuację, by naprawić kondycję finansową.
- Już rozmawiałam z lekarzami na kontrakcie. Zgodzili się na obniżenie pensji o 20 proc. do końca roku - mówi Małgorzata Skwarek.
Pracownicy etatowi nie będą mieli obciętych wynagrodzeń, bo - jak mówi Ewa Przybyło - ich pensje są i tak już na niskim poziomie.
- Gdybyśmy je obcięli jeszcze bardziej, zeszlibyśmy poniżej pensji minimalnej - mówi.
Szpital oskarża NFZ
Według władz szpitala i miasta za fatalną kondycję finansową szpitala odpowiada Narodowy Fundusz Zdrowia.
- To wina ciągłego obniżania nam kontraktu. Od 2009 r. zmniejszył się on aż o 1,5 mln zł - mówi Skwarek. Dodatkowo w tym roku małopolski NFZ nie wypłacił nam niemal pół miliona za tzw. nadwykonania z ubiegłego roku.
Szpital wystawił rachunek za nadwykonania na 700 tys. zł, a dostał nieco ponad 226 tys. zł. Dlatego władze miasta i szpitala umówiły się na spotkanie w siedzibie NFZ 9 lipca. Będą chciały rozmawiać o nadwyko- naniach i o podwyższeniu nowego kontraktu.
NFZ odpowiada
Fundusz odpiera zarzuty i przedstawia dane, że z pieniędzmi nie jest tak źle.
- Od 2011 r. kontrakt dla szpitala w Rabce systematycznie wzrastał. Gdy w 2011 roku było ponad 10 mln 203 tys. zł, to w 2015 r. wynosił on już ponad 11 mln 946 tys. zł - twierdzi Aleksandra Kwiecień, rzecznik NFZ.
Fundusz nie przesłał nam jednak danych dotyczących 2009 r. Co do nadwykonań, NFZ przyznał, że wypłacił szpitalowi 30 proc. z kwoty, której lecznica się domagała. W pierwszej kolejności brane były pod uwagę świadczenia ratujące życie i tzw. nielimitowane (np. porody).
Ludzie się boją o szpital
Gdyby jednak się okazało, że NFZ nie zwiększy kontraktu, burmistrz Rabki chce ogłosić referendum w mieście.
- Mam plan zapytać ludzi, czy chcą, by gmina rokrocznie dofinansowywała szpital w kwocie ok. 1 mln zł. Dotujemy szkoły, to możemy też dotować szpital, skoro państwo tego nie zabezpiecza - mówi Przybyło. Jej zdaniem inaczej lecznica nie przetrwa.
Rabczanie się boją
Mieszkańcy uważają, że szpital w Rabce musi zostać.
- Bo jest na miejscu i dla nas, i dla turystów. Gdyby go nie było, musielibyśmy jeździć do Nowego Targu - mówi Jan Ślusarczyk, który akurat w szpitalu się leczy. Stabilizacji chcieliby także pracownicy.
- Od lat pracujemy w stresie, czy szpital przetrwa. Pewności w tej sprawie nie ma żadnej - dodaje Bogumiła Kołodziej, technik rtg ze szpitala.
