Ranking administracyjnych wydatków opublikował ogólnopolski dwutygodnik samorządowy "Wspólnota". Autor - prof. Paweł Swianiewicz, kierownik Zakładu Rozwoju i Polityki Lokalnej Uniwersytetu Warszawskiego wziął pod lupę koszty samorządowej biurokracji w 2012 r. Jak zaznacza, wyższe koszty nie zawsze oznaczają rozrzutność urzędników, czasem to też lepsza obsługa mieszkańców.
Wśród miast z regionu nowosądeckiego stosunkowo najwięcej kosztuje administracja publiczna w Krynicy-Zdroju. Suma 371,89 zł na mieszkańca jest prawie 2,5 razy większa, niż we wspomnianym Starym Sączu czy Bieczu.
Wiceburmistrz Krynicy Tomasz Wołowiec przekonuje, że wysokie koszty administracyjne ("pomimo redukcji zatrudnienia") wynikają z utrzymania wielu terenów zielonych, obsługi turystów i nakładów na kulturę.
- Najważniejsza jest dyscyplina wydatków - zaznacza Kazimierz Gizicki, wiceburmistrz Starego Sącza. W jego urzędzie przez ponad 20 lat nie zwiększano liczby etatów. Dopiero ostatnio, w związku z ustawą śmieciową zatrudniono dwóch nowych pracowników.
Co na to wójt Rytra Władysław Wnętrzak? - Ten ranking to matematyczne wyliczenia, nie przedstawia prawdy o pracy naszego urzędu - zauważa.
Jak podkreśla, gmina zatrudnia 17 pracowników administracyjnych. W ostatnim czasie nie zwiększyła liczby urzędniczych etatów, a od czterech lat nie wzrosły wynagrodzenia.
- Rytro to mała gmina i mały urząd, który nie dzieli się na referaty - zastrzega. - Wysokie wydatki wynikają z tego, że nie ma oddzielnych jednostek administracyjnych typu dom kultury, zakład budżetowy. By obniżyć koszty, w urzędzie gminy pracują osoby odpowiedzialne za kulturę czy oczyszczalnię ścieków.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
