Ocenialiśmy Kraków w sześciu kategoriach: komunikacja miejska, gastronomia, muzea, krakowianie, życie nocne, bezpieczeństwo i mundurowi. Wniosek jest jeden: Krakusie! W wakacje, oczami turysty miasta nie poznasz.
Komunikacja
No jest bajecznie. 82 ze 100 przepytanych w ogóle nie narzekało. Tramwaje i autobusy mamy nowoczesne i czyste. W korkach nie stali (bo wakacje). - Nie macie metra, ale miasto nieduże, więc wam go nie trzeba. A my na obrzeża się nie pchaliśmy, bo ponoć tam kibice rządzą - mówi James Hawks z Londynu
Polacy taksówkami raczej się nie wożą. Ci z zagranicy owszem, ale uważają, że są tanie. Może dlatego nikt nie czuł się oszukany. Żałują tylko, że kierowcy lepiej nie znają angielskiego, aby opowiadać o "smaczkach" miasta. - Ale znają chyba każdy klub ze striptizem w mieście - uśmiecha się Jeremy Malcolm turysta z Nowego Jorku.
Zastrzeżenia mieli tylko kierowcy. - Wszystko dobrze, nie licząc złego oznakowania ulic. Nie mogliśmy się dostać na Tyniecką - zauważają Hanna i Anatol Gniado z Mińska Mazowieckiego. Inni zwracali uwagę na złe oznakowanie strefy płatnego parkowania. - Dopiero po chwili zauważyłem parkomaty. Wcześniej nie widziałem żadnej tablicy o strefie. Musiałem się wracać do auta - mówi Ludwik Karaś z Zakopanego. 11 osób zwróciło uwagę na brak miejsc do parkowania w strefie.
Gastronomia
Drożyzna. Wąż buszuje nawet po angielskich kieszeniach. - Tylko raz jedliśmy w restauracji przy Rynku Główny , ale później już bo barach. Jedna Polka wskazała nam dobre i tanie bary, gdzie chodzą sami Polacy - opowiada Michael Keefe z Dublina. 33 na 50 "zagraniczniaków" stwierdziło, że mamy ceny z sufitu. 100 proc. przepytanych Polaków podobnie. W drogich restauracjach zasiadają tylko starsi Amerykanie i Niemcy. - Tanio nie jest ale restauracje zachęcają swoimi nazwami i wystrojem. Głównie jedliśmy na Kazimierzu. Obsługa znakomita - oceniają Paulina i Tomek, z Piaseczna. Wielu turystów przyznaje jednak, że wygłodzeni po całym dniu kusili się na zapiekankę, kebab, czy chińskie żarcie z tekturki. - Tyle tego, że głodny się na to rzuca. Dopiero wieczorem do piwa je się coś konkretnego - przyznaje Marek Stach z Olsztyna.
Muzea
Rozkładamy konkurencję na łopatki, ale za wysoką cenę. - Tyle tego. Najbardziej podobał nam się oczywiście Wawel, ale ceny za bilet bardzo wysokie. Zamek jednak jest tego warty - uważa Radosław z Rogozina Wielkopolskiego. - Oczarowało mnie muzeum podziemne. Naprawdę przenosi do średniowiecza - dodaje Karolina Blacha z Bydgoszczy.
37 z 50 Polaków stwierdziło, że wstęp do muzeów jest drogi. Pozostali, że da się przeżyć. Smucić może to, że tylko 13 z 50 cudzoziemców potrafiło wymienić trzy muzea, które odwiedzili. A nie przepytywaliśmy tylko uczestników wieczorów kawalerskich idących przez miasto z kuflami w ręku.
- Byłam już w Fabryce Schindlera, zwiedziłam Wawel, Muzeum Narodowe i to w Sukiennicach - wyjątkowo zaskakuje nas Hisa, turystka z Japonii. Według niej muzea są ciekawe, a eksponaty w nich dobrze prezentowane. Brakowało jej tylko sztuki nowoczesnej. - Kiepsko promujecie małe galerie - skwitowała Hisa.
Krakowianie
Poza tym, żeśmy są centusie i zdziercy, to turyści uważają nas za uroczych i pomocnych mieszczan. - A dziewczyny macie jak ze snów. Nie to co nasze, lekko przejedzone - ocenia Mike Patts z Liverpoolu. Niestety 21 kobiet z zagranicy, które przepytaliśmy nie nazwałoby Polaków Adonisami, choć wyjątki się zdarzają. - Starsi ludzie są ponurzy. To widać. U nas tryskają życiem - nie oszczędza Włoch Alessio.
Życie nocne
Przepytywani warszawiacy chwalili tanie piwo i kluby. - Jeden koło drugiego, a u nas z jednego do drugiego trzeba brać taksówkę - podkreśła Marek Piotrowski ze stolicy. - Tyle, że są mało oryginalne. Podobnie uważają osoby z zagranicy. Głównie z Wysp i Niemcy. - Raz, drugi pójść do klubu w piwnicy jest fajnie, ale później człowiekowi się nudzi. Wszędzie cegły. Brakuje dużych dyskotek - mówi Jeremy Malcolm. Problemem nawet nie są wysokie ceny, ale samo wejście do klubu. Turyści skarżą się, żę są lustrowani jak na lotnisku przez bramkarzy i nie wpuszczani pod byle pretekstem. Tylko 42 z 50 Polaków było nocą w klubie. Z tych uciech korzystają głównie zagraniczni turyści. Chwalą jednak sobie to, że po wyjściu z modnego klubu można trafić do pijalni wódki i zjeść śledzia za parę złotych.
Bezpieczeństwo
Polacy w Krakowie czują się bezpieczniej niż u siebie. - A może nam się tylko wydaje, że w stolicy kultury nie biją i nie kradną - zastanawia się Jarosław Lis z Poznania. Tylko pięciu z przepytanych Polaków dostało mandat od straży. Głównie za naruszenie strefy ograniczonego wjazdu. Jeden "obudził" się z blokadą na kołach. - I straciłem dwie godziny zwiedzania - denerwuje się Jan z Elbląga.
Turyści z zagranicy narzekają na zaczepki Polaków. Szczególnie po północy kiedy zaszumi w głowach. - Balowaliśmy dzień w dzień przez tydzień. Były zaczepki, ale nie rękoczyny - mówi Irlandczyk Keefe. Turyści widzą też sporo policji. Czują się bezpieczniej. Wielu funkcjonariuszy mówi po angielsku, choć turyści zza granicy raczej stronią od kontaktów z nimi.
Inne zastrzeżenia zagranicznych i polskich turystów
Często w klubach widać, że ochroniarze kumplują się z grupą gości. Ci się panoszą, ale turyści boją się im zwrócić uwagę.
W taksówkach często nie widać taksometru, który jest za drążkiem zmiany biegów.
Przy zabytkach brakuje czytelnych tabliczek informacyjnych.
Turystów przeraża szkieletor górujący nad miastem.
Na Dworcu Głównym problemem jest porozumienie się w okienku po angielsku.
Krakowianie są uprzejmi i mili, ale sami "gęby nie otworzą". Są za mało otwarci.
Piękną architekturę zasłaniają reklamy i rusztowania.
Sporo graffiti na murach w samym centrum miasta.
Psie kupy na ulicach, ale tylko poza obrębem Plant.
Sporo jest lumpów i bezdomnych w centrum.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail