Witaminę K w formie zastrzyku domięśniowego powinno otrzymać każde dziecko w pierwszych sześciu godzinach życia. To jeden ze standardów opieki nad noworodkami wyznaczonych przez Ministerstwo Zdrowia. Witamina podawana maluchom ma zapobiegać problemom z krzepliwością krwi i chorobie krwotocznej.
- Skutki tej choroby mogą być bardzo poważne. Najgroźniejsze jest krwawienie do narządów wewnętrznych, które może doprowadzić do ciężkiego uszkodzenia mózgu, a nawet śmierci – mówi lek. med. Katarzyna Zych, ordynator oddziału noworodków Szpitala Powiatowego w Bochni.
Mimo szczegółowych wyjaśnień lekarzy na temat roli takiej profilaktyki, rodzice jednego z noworodków, który przyszedł na świat w bocheńskiej placówce, nie zgodzili się na wykonanie zastrzyku u ich dziecka. W efekcie już w drugiej dobie życia u malucha pojawiły się objawy choroby krwotocznej. Dopiero wyniki badań laboratoryjnych potwierdzających pogarszający się stan zdrowia noworodka, przekonały opiekunów, że zastosowanie witaminy K jest niezbędne. Dzięki stanowczej reakcji lekarzy i podaniu preparatu, tragedii udało się uniknąć.
Jak wskazują medycy, coraz częściej muszą oni mierzyć się z rodzicami, którzy opierając się na pseudonaukowych doniesieniach, odmawiają wykonania zaleceń skutecznie chroniących zdrowie i życie dzieci. Z roku na rok rośnie opór wobec profilaktycznego podawania witaminy K, badań przesiewowych i szczepień. W ciągu dekady liczba opiekunów, którzy nie zgadzają się na podanie swoim pociechom preparatów chroniących przed odrą czy różyczką wzrosła dziesięciokrotnie, a eksperci szacują, że w tym roku liczba takich odmów przekroczy 40 tysięcy.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: