Jerzy Majczyk, rolnik z pod-proszowickich Opatkowic, jest załamany panującą sytuacją. - Wszystko to, co posialiśmy i posadziliśmy wczesną wiosną, czyli warzywa charakteryzujące się krótkim okresem wzrostu, poszło praktycznie na marne. Około 70 procent upraw zostało zniszczonych na skutek braku wody i wysokich temperatur - mówi.
Nadzieja tylko w deszczowniach
Zbigniew Orzechowski, który specjalizuje się w produkcji rozsady - dostarcza towar na rynki polskie i zagraniczne, wypowiada się w podobnym tonie. - Jest tak sucho, że jeżeli rolnik nie ma deszczowni, to straci nawet 80 procent upraw - mówi. Dotyczy to sałaty, kapusty, kalafiorów, ale też warzyw korzeniowych.
Producent podaje przykład pietruszki, której wysiewy były w tym roku rekordowe. Na pewno nie będą natomiast rekordowe jej plony. - Pietruszka po prostu nie wzeszła - mówi. A Jerzy Majczyk uzupełnia, że nawet, gdy wzeszła, to potem uschła. - Ja wziąłem kredyt, uruchomiłem starą studnię i podlewam cebulę, bo ją jeszcze może uda się uratować i z tego będziemy żyć - mówi, ale nie kryje, że podlewanie jest zabiegiem czaso- i pracochłonnym. No i sporo kosztuje.
Co na to Ministerstwo Rolnictwa?
Dlatego Zbigniew Orzechowski zwraca uwagę, że nie wiadomo, czy koszty podlewania rolnikom uda się zrekompensować w postaci cen towaru.
- W tej chwili mamy do czynienia z wielkim krachem na warzywnym rynku. Odbiorcy towaru naciskają na skupy, by te dostarczały im w większości warzywa z zagranicy, które są łatwo dostępne - przekonuje producent.
W tej sytuacji trudno się dziwić rolnikom, że starają się szukać pomocy w Ministerstwie Rolnictwa. Zbigniew Orzechowski, który jest prezesem Ogólnopolskiego Związku Producentów Warzyw, organizacji zrzeszonej w Federacji Rolnej, powiedział nam, że przedstawiciele związku spotkali z nowym kierownictwem ministerstwa i liczą na pozytywne skutki tych rozmów.
- Usłyszeliśmy, że wojewodowie otrzymali instrukcje, by wystąpić do gmin, aby te przyjmowały od rolników informacje o wysokości szkód. Jednak kiedy to zostanie wcielone w życie, tego w tej chwili jeszcze nie wiemy. Mamy jednak nadzieję, że nowy minister rolnictwa będzie skuteczniejszy niż jego poprzednik - słyszymy.
- Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zlikwidować gospodarstwo i zająć się czymś innym. Tak zresztą zrobiło wielu właścicieli małych gospodarstw, którzy dzisiaj układają kostkę brukowa albo kryją dachy, a wiele pól stoi pustych. Niedługo zostaną na rynku tylko najwięksi potentaci - prognozuje Jerzy Majczyk.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!