50 km na elektryku
W ostatnich latach bardzo popularne stały się rowery elektryczne. Te górskie, z mocarnymi silnikami (np. Boscha), dają wielkie możliwości. Mają bowiem inne zasięgi niż tradycyjne rowery. 30-, czy 50-kilometrowa pętla górska jest więc możliwa do przejechania dzięki sprzętowi najnowszej generacji.
Można trasy planować samemu, ale by mieć pewność, że nie ominie się najciekawszych zakątków, warto skorzystać z fachowej pomocy. Takiej chociażby jaką oferuje Marcin Świątkowski z „Rowerowej Doliny”. Przewodnik rowerowy, twórca ciekawych eskapad w Beskidach, ratownik GOPR-u. Osoba otwarta, życzliwa, a przede wszystkim kompetentna.
- Działamy piąty sezon – mówi Marcin Świątkowski z „Rowerowej Doliny”. – Działamy nie tylko w Piwnicznej-Zdroju, ale też Muszynie i Mikołajkach. Podstawą naszej działalności są szkolenia, pewna edukacja rowerowa i szeroko pojęte wycieczki.
Pojechaliśmy z Marcinem z Obidzy na Przehybę, kultową górę Sądecczyzny, potem na jej najwyższy szczyt – Radziejową i zjechaliśmy do Piwnicznej. To znakomita trasa, jedna z wielu w regionie. Mimo maja trafiliśmy na iście zimowe warunki, śnieg, błoto. Rowery dały radę. Przewodnik poprowadził wszystkich znakomicie. A to tylko jedna z wielu propozycji eskapad.
- Działamy w terenie bardzo przyjaznym rowerowo – opowiada. – Nie dość, że teren jest wymagający, ale można precyzyjnie dobrać poziom trudności, w zależności od potrzeb grupy. Nie jest monotonny. Co kilometr, dwa, trzy zmienia się krajobraz. Staramy się prowadzić grupy, choć indywidualni klienci też są. Pełnimy rolę informacji turystycznej, wsparcia, dlatego ludzie do nas wracają. Potrafią np. przyjechać z Gdańska, by pojechać właśnie z nami.
W Polsce i na Słowacji
Wycieczki odbywają się nie tylko po polskiej stronie, częste są eskapady na Słowację przepięknymi pasmami gór – szczególnie Magurą Spiską.

Turystyka
- To teren jeszcze nie do końca wykorzystany – kontynuuje Świątkowski. – Mamy dług wdzięczności wobec Słowaków. Próbujemy nawiązać współpracę, choćby ze Starą Lubovną. Robimy 1-dniowe, czy 2-dniowe wyprawy. Np. epicka wyprawa prowadzi w Tatry. Ciekawą wycieczką jest wyjazd z Piwnicznej do Starej Luvovnej, do zamku. To piękna pętla. Jeździmy pasmem Jaworzyny Krynickiej i Radziejowej. To są bardzo popularne trasy. Zimą prowadzę tu grupy jako przewodnik skiturowy. Znam więc trasy od strony zimowej, co wykorzystuję wiosną, latem, czy jesienią. Te trasy są fajne do przejechania na rowerze.
Zjazdy w Starej Lubovni
Jak choćby single tracki czyli specjalnie zrobione ścieżki do zjazdów. Sa takie w okolicach Starej Lubovni. Nie omieszkaliśmy przejechać z Marcinem w ten teren także.
Marcin prowadzi grupy na długich dystansach, jego kolega Michał prowadzi szkolenia, uczy techniki. Służą pomocą też indywidualnym klientom. Starają się tak dobrać trasę, by każdy znalazł coś dla siebie.
Ci mniej wprawni, lubiący rodzinne wyjazdy też znajdą dla siebie ofertę – Velo Poprad – z Piwnicznej do Muszyny, mieszana trasa polsko- słowacka, to pętla długości 30 km. Można też wrócić pociągiem. To bardzo ciekawa oferta.
Na przestrzeni ostatnich lat można zauważyć wzrost zainteresowania turystyką rowerową.
- Sprzętu mamy ponad stan – mówi Świątkowski. – Formuła wycieczkowo-szkoleniowa została dopracowana. Na początku eksperymentowaliśmy, teraz nabraliśmy doświadczenia. Mamy rowery różnych typów – analogowe, elektryczne. Analogowe gravele są coraz bardziej popularne, ale elektryki je przebijają. By zobaczyć coś pięknego trzeba pokonać 500 – 600 m przewyższenia na grań, a więc trzeba wybrać elektryka. I jego ludzie wybierają.
Coraz więcej jest punktów, gdzie można doładować rowerową baterię – choćby na Przehybie, Obidzy, w Piwnicznej w „Rowerowej Dolinmie”. Można przemierzyć spokojnie trasę np. ze Szczawnicy do Krynicy bez obaw, że braknie prądu. Rowery mają swoje tryby wspomagania, w zależności od użytego zużywa się bateria. Wszystko można jednak wyliczyć.
- Jesteśmy miejscem przyjaznym kwalifikowanej rekreacji – mówi nasz przewodnik. – Ludziom, którzy mają świadomość, co chcą zwiedzać. Na to stawiamy.